Strona startowa
Troche o łowieniu
Ryby białe
Ryby drapieżne
Regulamin PZW
Sposób na rybe:
Wymiary Ochronne
Zwiększyć skuteczność
Metody łowienia:
=> Spławik
=> Tyczka
=> Odległościówka
=> Gruntówka denna
=> Feeder
=> Spinning
Przysmaczne rybom
Rekordy Polski
Pogoda
Kuchnia
Kalendarz Brań
Galeria
Forum
Tyczka cz.1
Podstawowe Informacje



Zestaw skrócony/tyczka-jest spławikową metodą połowu ryb długim wędziskiem nasadowym. Tyczki mają zazwyczaj długość 8, 9.5, 11, 11.5, 13, oraz 14.5 i 16m (lecz te dwie ostatnie z reguły używane są na Wyspach). Wędka do połowu metodą skróconego zestawu, jak wcześniej wspomniałem jest nasadowa, wykonana najczęściej z włókna węglowego. Ostatnio pojawiają się nowe tworzywa, z których wykonuje się długie wędki wyczynowe, np. nanolith (czyt. nanolit).Tyczki można podzielić na dwie grupy: kanałowo-jeziorowe, które mają cienkie ścianki, są lekkie, bardzo sztywne i przystosowane do łowienia małych i średnich ryb, co nie znaczy, ze nie radzą sobie z dużymi. Są też wędki rzeczne-karpiowe, którym nie straszne są duże przeciążenia, podmuchy wiatru, duże uciągi i uszkodzenia mechaniczne. Wędki te mają grube ścianki, są mocne, ale zarazem cięższe i bardziej „lejące” (czyt. mające większy zwis). Tyczką można wędkować praktycznie w każdego rodzaju wodach: kanał, jezioro, staw, rzeka. Oczywiste jednak jest, że nie da rady łowić 13m wędką w rzece o szerokości np. 10m, chyba, że po odjęciu kilku elementów.


Dobór Sprzętu



Dobierając sprzęt musimy sobie najpierw odpowiedzieć na pytanie „gdzie i co zamierzamy łowić?”. Jeśli chcemy odnosić sukcesy w łowieniu tyczką, wszystko musi być perfekcyjnie dograne, od wędki po haczyk. Jeśli wiemy, ze będziemy łowić w jeziorach/kanałach płotki, leszczyki i pojedyncze duże ryby, zdecydujmy się na zakup wędki kanałowej. Jeśli natomiast najczęściej będziemy łowić na dużych uciągach lub w łowiskach komercyjnych, musimy sięgnąć po wędkę karpiową-rzeczną. Sam posiadam tyczkę o charakterze karpiowej, gdyż moje zdanie na ten temat jest takie, że lepiej mieć wędkę mocniejszą, nawet jeśli jest cięższa i bardziej wisząca od kanałowej, niż martwić się o jej uszkodzenie. Często wędkuję w ciężkich warunkach (beton, kamienie za plecami), dlatego potrzebna mi wędka, która nie boi się otarć i uderzeń o beton, kamienie, a także silnych ryb.

Gdy zdecydujemy się na wędkę odpowiadającą naszym potrzebom, musimy dobrać do niej odpowiednią gumę-amortyzator, który montowany jest w topie. Ma on za zadanie amortyzować wszystkie odjazdy ryby. Krótko mówiąc, musi być tak dobrany i wyregulowany aby uniemożliwić rybie spięcie się. Na rynku wędkarskim jest mnóstwo amortyzatorów. W zależności od potrzeb możemy kupić amortyzator: silikonowy, latexowy, latexowo-silikonowy. Są też mocne gumy, puste w środku, które stosuje się na ekstremalnie silne, duże ryby (brzany, karpie), na dużych uciągach. Moim zdaniem najbardziej uniwersalny charakter mają gumy silikonowe. Używam takowych od 2 lat i mnie jeszcze nie zawiodły. Nadają się równie dobrze do połowu małych i średnich płotek, jak i karpi. Gumy latexowe są dużo bardziej rozciągliwe niż silikonowe, przez co stosuje się je na małe i średnie rybki, najczęściej przy łowieniu w kanałach, lub kiedy nie spodziewamy się żadnych okazów. Amortyzator latexowy nie nada się jednak już do łowienia karpi i innych większych ryb. Nie mówię tu, że niemożliwe jest np. wyholowanie 1,5kg leszcza na gumie latexowej, jednakże trwałoby bo to bardzo długo. Oprócz materiału z jakiego wykonany jest amortyzator, musimy także odpowiednio dobrać średnicę gumy. Na jeziora i kanały stosuję głównie gumy 0,7-1mm. Na wody bieżące 1,2-1,6mm. Na łowiska z dużą ilością dużych ryb (łowiska komercyjne), stosuję gumy średnicy 1-1,2mm.

Kolejnym ważnym elementem jest łącznik guma-żyłka, który łączy zestaw z amortyzatorem gumowym. Łącznik musi być tak dobrany, aby nie był za duży, ani za mały. Logicznie: do grubych gum stosuje się większe łączniki, a do cieńszych małe.

Następnym nieodzownym elementem jest tulejka teflonowa wklejona w szczytówkę, po której będzie przesuwać się guma. Tulejka izoluje ostre krawędzie przyciętej szczytówki, przez co chroni amortyzator przed szybkim zużyciem.



Mamy już gumę, łącznik i tulejkę, musimy jednak jeszcze o coś zaczepić gumę od dołu. Do tego celu służy korek rozporowy. Dzięki gwintowi możemy w zależności od potrzeb regulować średnicę korka, a tym samym napięcie gumy.





Top uzbrojony, gotowy do łowienia, najwyższa pora na dalsze elementy zestawu:
Żyłka główna, jak reszta musi być odpowiednio dobrana. Na wody stojące z reguły stosuje się żyłki główne, których średnica nie przekracza 0,10-0,12mm. Na wodach bieżących o dużym uciągu i na duże ryby trzeba już sięgnąć po żyłki średnicy 0,14 do nawet 0,20mm (przy łowieniu z pełnego przytrzymania-„na stopa”). Ja, z tego powodu, że łowię głównie na wodach stojących i bieżących o małym uciągu (0,5-2g), stosuję głównie żyłki 0,10 i 0,12.

Spławik też musi być odpowiednio dobrany, w zależności od łowiska i jego głębokości. Na wody bieżące stosuje się spławiki w kształcie bombki, z metalowym kilem i plastikową anteną. Na rzekach, z powodzeniem stosowane są także płaskie spławiki – tzw. dyski lub lizaki.



Na wody stojące stosuje się spławiki w kształcie kropli lub smukłe (do połowu z opadu), z antenką z włókna szklanego lub plastikową i kilem węglowym.



Korpusy spławików zarówno rzecznych jak i tych na wodę stojącą wykonane są z reguły z balsy lub tworzyw sztucznych. Oprócz kształtu spławika, należy także odpowiednio dobrać jego gramaturę. Na wody stojące do 2m stosuję głównie spławiki 0,5-1,5g. Na wodach bieżących gramaturę spławika należy dobrać w zależności od uciągu, ale tego się już nie da opisać, lecz doświadczyć samemu. Zestaw na wodzie bieżącej nie może być za lekki, ani za ciężki. Za ciężki może być jedynie przy łowieniu „na stopa” (cytat P. Lorenca dotyczący łowienia „na stopa” – „...lepiej dać 5g ołowiu za dużo, niż 1g za mało…”). Jeszcze jedno apropo kształtu spławika. Na rynku są także spławiki ze specjalnym zgrubieniem na antence - do sygnalizacji brań podnoszonych (np. leszczowych). Używałem tego, ale osobiście uważam, że w niczym to nie pomaga (mnie przynajmniej). Łowiłem ryby, których brania były podnoszone zarówno dobrze na klasycznym spławiku, jak i na tym ze zgrubieniem na antence.
Do spławika, a właściwie do jego statecznika muszą być także odpowiednio dobrane koszulki (najczęściej igielitowe lub silikonowe), którymi przymocowany będzie do żyłki. Koszulki nie mogą być zbyt luźne, ponieważ spławik sam będzie się przesuwał. Nie mogą być również za ciasne, bo może dojść do zerwania żyłki w czasie przesuwania spławika (zmiana gruntu).
Oprócz koszulek należy odpowiednio dobrać drabinkę, na którą nawinięty będzie zestaw. Drabinka nie może być krótsza od spławika. Powinna również mieć odpowiednią szerokość, aby nie była za ciasna, w wyniku czego mogłoby dojść do zmiażdżenia korpusu.



Obciążenie zestawu, najczęściej spotykane jest w formie śrucin, łezek lub styli ołowianych. Odpowiednio dobrane i rozłożenie obciążenia również może być kluczem do sukcesu. Na wodach bieżących do obciążania zestawów stosuje się głównie łezki lub kulki ołowiane. Na wodach stojących najpopularniejsze jest zaciskanie na żyłce śrucin lub styli. Chociaż czasem zdarza się, że na wodzie stojącej także stosuje się łezki ołowiane. Sposobów i schematów rozłożenia obciążenia jest mnóstwo. Każdy sposób może się okazać skuteczny na innym łowisku, ale z reguły stosuje się: obciążenie skupione w jednym punkcie, przy połowie ryb przy dnie (leszczy, karpi, dużych płoci). Łowiąc z opadu śruciny zaciskamy na jak najdłuższym odcinku żyłki, w równych odstępach, w wyniku czego otrzymujemy zestawy, który będzie powoli i majestatycznie opadał, co przydatne jest przy połowie płotek i małych leszczyków. Jak już wcześniej wspomniałem nie sposób jest opisać wszystkie schematy obciążeń, dlatego, trzeba próbować, bo sprawdzić się może zarówno 3 większe śruciny zaciśnięte obok siebie 20cm nad haczykiem, jak i 10 mniejszych śrucin zaciśniętych 20cm jedna od drugiej.

Przypon-przedostatni element zestawu. Żyłka na przyponie powinna być o 0,02-0,04mm cieńsza od żyłki głównej. Średnicę i długość przyponu dobiera się w zależności od wielkości i gatunku łowionych ryb. Krótkie i cienkie (np. 15-20cm na żyłce 0,06-0,08mm), stosujemy do połowu płotek i średnich leszczyków, a długie i grube (np. 70-100cm na żyłce 0,14-0,18mm), stosujemy na duże ryby (karpie, leszcze brzany), żerujące z dna. Średnica przyponu powinna być również odpowiednio dobrana do średnicy i wytrzymałości amortyzatora aby w przypadku zaczepu lub zbyt dużej ryby pękł przypon, a nie guma lub nawet top! Ja z reguły stosuję tak: do gumy 0,8-1mm, przypon 0,08-0,10mm, do gumy 1,2-1,4 przypon 0,12-0,14mm. Grubszych nie stosowałem dlatego się nie wypowiem.

Haczyk-najważniejszy w zestawie. Jego wielkość (a zarazem grubość drutu z jakiego jest wykonany), musimy dopasować do wielkości łowionych ryb, jak i do przynęt jakie stosujemy. Na płotki i leszczyki łowione na ochotkę użyjemy haczyka z cienkiego drutu nr 20-24. Na większe płocie i leszcze używam haczyków z wystarczająco grubego ale bez przesady drutu, nr 16-20. Na duże leszcze i karpie łowione na grube białe robaki, kukurydzę lub dżdżownice stosuję haki 8-14 z grubego drutu. Haczyk do tyczki powinien mieć długi trzonek co ułatwia zarówno zacinanie jak i odhaczanie ryb. Przy zakupie haczyków należy kierować się jakością, a nie ilością. Odradzam haczyki z najniższej półki (ok. 3zł za paczkę), które już od nowości nie są za ostre. Skupiajmy się raczej na lepszych haczykach uznanych firm ostrzonych chemicznie lub laserowo, wykonanych z wysoko węglowej stali (koszt rzędu 8-15zł za opakowanie 10-20szt.).


Niezbędne Wyposażenie


Do niezbędnego wyposażenia „tyczkarza” zaliczamy sprzęt, który jest mu niezbędny do wygodnego i bezproblemowego operowania i łowienia tyczką.
Na 1 miejscu postawiłbym odpowiedni kosz wędkarski z podestem lub cały kombajn.

Podest/kombajn, pozwala na ustawienie stanowiska w niemal każdych warunkach. Jest także pojemnikiem na wszystkie drobiazgi (haczyki, krętliki itp.), żyłki, narzędzia, gotowe zestawy i mnóstwo innych akcesoriów. Stanowi także bazę całego stanowiska. Do nóg podestu/kombajnu możemy zamocować wszelakie uchwyty (np. do siatki, klipsa do tyczki itd.), ramki z miskami z zanętą lub też zainstalować przystawkę-półkę na wszelkiego rodzaju akcesoria, które musza znajdować się pod ręką (pudełka z robakami, wypychacz itp.) Kombajny i podesty posiadają także haki do tyczki, montowane na nogach (podestu lub kombajnu), w które możemy odłożyć wędkę np. na czas nęcenia. Firmy wędkarskie oferują ogromną ilość koszy, podestów i kombajnów. Każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie, gdyż ceny są bardzo różne od kilkuset złotych do kilkunastu tysięcy. Przy zakupie podestu/kombajnu zwróćmy uwagę na jakość wykonania, a także sprawdźmy czy ma wygodne siedzenie, gdyż łowienie tyczką ma być przyjemnością, a niewygodne siedzenie (np. zbyt twarde), będzie powodowało zmęczenie kręgosłupa i bóle pleców. Ponadto musimy zwrócić uwagę na pojemność kosza (ilość i wielkość wszystkich kaset i szuflad).

Kolejnym ważny elementem niezbędnego wyposażenia są rolki, po których cofamy wędkę. Producenci sprzętu oferują ogromną ilość rolek w przeróżnych kształtach, kolorach i wielkościach. Z pewnością polecałbym rolki na nogach teleskopowych (jak najdłuższych), przydaje się to wtedy, gdy np. za plecami mamy zaniżenie terenu. Jeśli nogi rolek będą za krótkie, cofanie wędki będzie trudne lub nawet niemożliwe. Wałki są twarde lub miękkie, ale to raczej dobiera się w zależności od upodobań. Sam stosuję twarde i jestem zadowolony. Na rynku jest także ogromny wybór kształtu rolek. Rozróżniamy rolki w kształcie: V, U lub |___|.Ja korzystam z tych ostatnich i też jestem zadowolony. Zaleca się ustawiać rolki w miejscu środka ciężkości wędki.

Niezbędny do łowienia tyczką jest także klips, lub siatka do odkładania wędki po odłączeniu topu. Unieruchamiają one tyczkę, na czas holu ryby, zmiany przynęty itp.

Kolejną przydatną rzeczą będzie stojak do topów. Służy on, jak sama nazwa wskazuje do odkładania na nim zapasowych topów. Powinien mieć, tak jak rolki, teleskopowe nogi, co pozwoli na ustawienie go w różnych warunkach.



Parasol także jest bardzo przydatny. Niekiedy zdarza się, że jesteśmy zmuszeni łowić w czasie deszczu (np. zawody), wtedy dopiero docenia się posiadanie parasola. Wiem, że niektórzy powiedzą „wystarczy płaszcz lub kurtka od deszczu”. Jednak zapewniam, to nie wystarczy! Mając parasol czujemy się komfortowo nawet w czasie największej ulewy. Deszcz także nie przeszkadza nam w łowieniu, gdyż zabezpiecza nie tylko nas, lecz całe stanowisko. Sam płaszcz nie wystarcza, gdy popada, gdyż nie zabezpieczy on wiader z zanętą (która po deszczu będzie przemoczona i nie będzie nadawała się do niczego), pudełek z robakami (które po dostaniu się do nich wilgoci, będą łazić wszędzie). Dlatego nie zapominajmy o zakupie parasola. Ważna jest także jego wielkość i materiał z jakiego został wykonany. Najbardziej uniwersalny będzie parasol o średnicy 2,5m. UWAGA! Przy zakupie zwróćmy uwagę na przeznaczenie parasola, gdyż są przeciwdeszczowe i przeciwsłoneczne. Przeciwsłoneczny ochroni nas przed deszczem, jednakże zacznie przeciekać. Uważać należy także przy zakupie na prawdziwą średnicę parasola. Niektórzy producenci podają średnicę, ale mierzoną poprzez położenie miarki na czaszy! Taki wymiar jest większy o 30-50cm od właściwie wykonanego.

Przyda nam się także podbierak. Długość sztycy podbieraka powinna być równa długości topu, którym łowimy. Sztyca musi być mocna i w miarę lekka (operujemy w końcu tylko jedną ręką, w drugiej trzymając top). Sztyca podbieraka zakończona jest gwintem, w który wkręca się kosz podbieraka czyli obręcz z siatką. Na rynku dostępnych jest mnóstwo rodzajów obręczy. Duże, małe, głębokie, płytkie, z siatką o oczkach dużych i o drobnych. Ja wychodzę z takiego założenia, że najlepiej jest zakupić podbierak średniej wielkości. Wielkość oczek dobieramy w zależności od rodzaju wody w jakiej zamierzamy wędkować. Na kanały i jeziora stosuje się siatki podbieraków o drobnych oczkach (2x2mm-5x5mm), taka średnica oczek uniemożliwia wplątanie się drobnych śrucin, stosowanych na wodach stojących. Na wody bieżące sięgamy po podbierak z dużymi oczkami (6x6mm-1x1cm i większe), taki podbierak nie chłonie wody, i nie stawia dużego oporu w nurcie. Nie powinno wplątać nam się w niego duże obciążenie (łezki), które stosuje się najczęściej do obciążania zestawów rzecznych. Ja stosuję podbierak o średnich wymiarach, dł. najczęściej 3m, głębokości kosza ok. 30cm i oczkach 3x3mm. Na moich wodach (stawy, kanały, zbiorniki zaporowe), spisuje się świetnie.



Oprócz podbieraka niezbędna jest także siatka do przechowywania złowionych ryb … które po zakończonym połowie fotografujemy i oczywiście wypuszczamy. Siatka powinna być długa (jeśli chcemy startować w zawodach, minimum 2,5-3m), i mieć obręcze o dość dużej średnicy (40-50cm), co zapewnia rybom w miarę komfortowe warunki. Na rynku są siatki wszelakich kształtów, kolorów i wielkości. Okrągłe, kwadratowe, prostokątne, czerwone, zielone, pomarańczowe, niebieskie, żółte itd. … ale to raczej jest polowanie na klienta, gdyż moim zdaniem kształt czy kolor siatki nie ma większego znaczenia.

Do przenoszenia wędek i całego sprzętu przyda się cała gama pokrowców i toreb. Na tyczkę potrzebny będzie duży, pojemny pokrowiec w którym zmieścimy: tyczkę, topy, sztycę do podbieraka, parasol, sztyce do podpórek itd. Przyda się także osobna torba na rolki, stojak do topów, ramki do misek i inny gruby osprzęt. Potrzebna będzie także torba na siatkę. Tę dobieramy w zależności od wielkości i kształtu siatki. Zwróćmy uwagę, czy torba na siatkę jest od wewnątrz podgumowana, co uchroni nas przed zamoczeniem np. samochodowego bagażnika. Co do toreb i pokrowców nie będę się rozpisywał, gdyż to kwestia gustu i potrzeb. Jednakże rynek jest tak bogaty we wszelakie kształty, modele i kolory, że z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Ja posiadam jeden duży pokrowiec na wędki, torbę na siatkę (okrągłą) i torbę na siatkę (prostokątną), gdzie trzymam, rolki, stojak do topów, przystawki itd. Jak na razie miejsca nie brakuje.



Niezbędny będzie także wypychacz, który ułatwia odhaczanie ryb, w przypadku głęboko połkniętego haczyka.



Portfel lub zwijadło na przypony będzie także przydatny. Zapewnia on wygodny dostęp do przyponów i do szybkiej jego zmiany, w przypadku np. zerwania przyponu lub stępienia haczyka.





Przy zestawie skróconym niezbędne jest nęcenie, a co za tym idzie przyda nam się komplet wiader. To też dobieramy w zależności od rodzaju łowisk w jakich łowimy. Jeśli łowimy w stawach, kanałach i jeziorach, gdzie nie są potrzebne nam ogromne ilości zanęt, wystarczą wiadra 17 i 25l. Jeśli łowimy na rzekach, gdzie trzeba zmieszać ze sobą np. 4kg zanęty spożywczej i 10kg gliny niezbędne będą wiadra minimum 25l i kotły 40litrowe. Oprócz wiader przyda się jeszcze kilka misek (np. do przechowywania jokersa w ziemi itd.).
Do wiader powinniśmy mieć także dopasowane odpowiedniej wielkości sito. Sito służy do przecierania zanęty, ziemi itp. Zanęta przetarta, jest spulchniona i równomiernie nawilżona, co wiąże się z jej odpowiednią pracą, odpowiednim oddawaniem zapachu, a zarazem wabieniem ryb. Na rynku mamy ogromną ilość sit. Są małe i średnie dopasowane do wiader 17 i 25l oraz duże, na 40l kotły. Wszelakie są także wielkości oczek: 2x2mm ( do przecierania bardzo drobnych ziemi i glin), 4x4 i 5x5mm (najczęściej stosowane do zanęt). Są też sita o bardzo dużych oczkach np. 7x7mm stosowane do przecierania grubych, rzecznych zanęt.





Na końcu pragnę dodać, że do niezbędnego wyposażenia przydałby się jakiś duży, pojemny samochód.


Mam nadzieję, że ten tekst pomoże Wam w co raz lepszym łowieniu, jednak miejmy na uwadze to, aby bez względu na wyniki połowów dbać o czystość i zasobność naszych wód, poprzez zabieranie ze sobą śmieci i wypuszczanie złowionych ryb.




Nad łowiskiem – Przygotowanie Stanowiska.


Po dostarczeniu wszystkich „ gratów ” na wybrane miejsce musimy przystąpić do rozłożenia całego sprzętu i wyposażenia. Ja robię to tak. Zaczynam od ustawienia kosza w wybranym miejscu. Pamiętać należy o bezpiecznym jego ustawieniu. Wszystkie stopki muszą stabilnie przylegać do podłoża, w przeciwnym wypadku może się to skończyć uszkodzeniem sprzętu lub uszczerbku na zdrowiu (można przecież zjechać ze wszystkim do wody). Odradzałbym ustawiania stopek kosza/kombajnu na niestałym podłożu np. kamienie. W niektórych miejscach, jak na przykład stromy, wybetonowany brzeg, do pewnego zabezpieczenia należy użyć linki asekuracyjnej, którą przywiązujemy do kosza/kombajnu, a drugi jej koniec kotwiczymy na brzegu. Po ustawieniu kosza, rozkładam wszystkie niezbędne przystawki, półeczki, ramki i uchwyty, które są z nim połączone. Potem rozkładam i ustawiam na swoim miejscu stojak do topów i rolki. Następnie zabieram się za rozłożenie wędki, podbieraka, dodatkowych topów i siatki, która wędruje do wody. Następnym krokiem, który wykonuję jest wstępne nawilżenie zanęty. Po namoczeniu odstawiam ją na bok, a w czasie jej „ dojrzewania ” zakładam zestawy na topy, smaruję i ewentualnie poprawiam napięcie amortyzatorów, oraz gruntuję łowisko. Po zakończeniu tych czynności wracam znowu do zanęty. Domaczam ją do właściwej, pożądanej konsystencji, przecieram przez sito, dodaję ziemię lub glinę, potem przecieram wszystko jeszcze raz razem. Na końcu dodaję przynęty zanętowe i przystępuję do lepienia kul zanętowych.






Przygotowanie Zanęty

Przygotowanie zanęty zaczyna się już w sklepie wędkarskim, kiedy to wybieramy mieszankę dla nas, a właściwie dla ryb na naszej wodzie odpowiednią. Wybierając zanętę trzeba kierować się zasadą, ”jakość, nie ilość” Należy brać pod uwagę jakość a nie ilość zanęty. Często, a właściwie najczęściej zdarza się, że pół kilograma markowej, sprawdzonej zanęty zadziała lepiej niż np. 3kg tańszej. Rano, przed wyjazdem na ryby, a często wieczorem (na dzień przed), przystępuję do wymieszania składników na sucho. Do wiadra trafia baza ukierunkowana na konkretny gatunek, do której dodaję różnego rodzaju dodatki oraz atraktory zapachowe. Po wymieszaniu na sucho, zanęta trafia do foliowej torebki i czeka do rana. Później przystępuję do przygotowania gliny lub ziemi. Na razie jestem w fazie eksperymentów, więc mieszam różne rodzaje glin i ziemi razem i przesiewam przez drobne sito (oczka 2x2mm), w celu usunięcia różnych „śmiećków” typu trawa, drobne kamyki itd. Rano (w dzień wędkowania), pakuję wszystko do samochodu i jadę nad wodę. W czasie rozkładania sprzętu przystępuję też do przygotowania zanęty. Sypię do wiadra suchą mieszankę dolewam wody i mieszam.







Tutaj należy pamiętać aby nie przesadzić z wodą, lepiej dać jej za mało, gdyż zawsze można dolać, niż za dużo! Raz przemoczonej zanęty, nie da się już naprawić! Kiedy przemoczymy zanętę otrzymamy mokrego „klucha”, który zamiast wabić ryby, będzie zalegał na dnie zbiornika lub rzeki. Po wstępnym namoczeniu zanęty odstawiam ją na bok i przystępuję do zwilżenia gliny/ziemi, która później zostanie wymieszana z zanętą i wykorzystana do podania jokersa, czyli drobnej ochotki zanętowej. Glinę namaczam specjalnym atomizerem ciśnieniowym, który wytwarza mgiełkę wodną (można taki dostać w sklepie ogrodniczym za ok. 15zł). Tylko tym przyrządem da się odpowiednio zwilżyć glinę/ziemię. Dolewanie wody lub chlapanie nią po glinie nie przyniesie skutku, gdyż zamieni nam ją w bezużyteczne błoto albo będzie tak tęga i ciężka, że nie nada się do niczego. Kiedy zanęta „dojrzeje” – wchłonie dolaną wcześniej wodę, należy jeszcze raz ją domoczyć. Kiedy uznamy, że konsystencja już jest odpowiednia przecieramy zanętę przez sito, minimum jakieś 3 razy, co sprawi, że zanęta będzie bardziej puszysta i równomiernie nawilżona, co wiąże się z odpowiednią pracą i uwalnianiem składników i zapachu. Następnie do zanęty dodajemy glinę lub ziemię (jej ilość jest uzależniona od łowiska, można ją dodawać zarówno w proporcji 1:1 z zanętą, czasami stosuje się mieszanki nawet np. 1:8). Po wymieszaniu zanęty z gliną/ziemią można przetrzeć przez sito jeszcze raz wszystko razem. Nie jest to jednak konieczne. Zanęta wymieszana z gliną (bez przecierania), mocniej pracuje i jest bardziej atrakcyjna dla np. płoci, jazi, kleni, małych leszczy.





Na koniec do zanęty trafiają przynęty, których zadaniem jest urozmaicenie mieszanki i utrzymanie ryb w łowisku.





Niekiedy, głównie przy łowieniu w rzekach dodaje się także żwir, który dobrze dociąża zanętę. Dodajemy go już po przetarciu całej mieszanki przez sito. Przy namaczaniu zanęty należy wziąć pod uwagę jej granulację. Im frakcje grubsze (zanęty rzeczne i karpiowe), tym zanętę trzeba wcześniej namoczyć. Rodzajów zanęt nie będę opisywał, gdyż rynek jest bogaty we wszelakie (leszczowe, płociowe, karpiowe, linowo-karasiowe, jaziowo-kleniowe, czarne, czerwone, żółte, brązowe, rzeczne, kanałowe, jeziorowe itd….), i sami musimy się określić co i w jakiej wodzie będziemy używać


Kule zanętowe gotowe do podania



Przygotowanie przynęt do łowienia


Nie ma tu żadnych czarów. Po prostu, przynoszę robaczki ze sklepu i przesypuję do swoich pudełek. Wstawiam do lodówki i czekają. Czasem lubię pokombinować i dodaję do robaków jakieś atraktory zapachowe itd. Jednak z moich obserwacji wynika, że najlepsze są „czyste” robaki, bez żadnych kombinacji, chociaż zdarzają się wyjątki. W przygotowaniu przynęt zwierzęcych do łowienia, jak widać nie ma nic nadzwyczajnego. No może poza ochotką, która jest najdelikatniejszą przynętą. Ochotkę przynoszę ze sklepu. Odstawiam tymczasowo do lodówki. Następnie odsiewam od niej te wszystkie śmiecie zwarte razem z nią w pudełeczku, płuczę i pakuję w gazety.Pragnę nadmienić w tym miejscu, że najlepszy do trzymania ochotki jest papier złej jakości, typu czarno-biała gazeta. Papier kredowy lub kolorowe czasopisma nie wchodzą w grę, gdyż ochotka przechowywana w takim papierze zginie! Należy też pamiętać aby zmieniać gazety minimum raz dziennie-przekładać ochotkę w świeże. W dzień wędkowania ochotkę z gazety wrzucam do pudełka z wodą, w którym dość długo potrafi ona przetrwać. Unikam trzymania ochotki w pudełkach, w których przywożone są do sklepu. Ochotka w takim pudełeczku narażona jest na szybkie wysuszenie lub nawet spalenie na słońcu. Niestety jednak z braku czasu muszę korzystać z takiego rozwiązania. Oprócz przynęt zwierzęcych, stosuje się także przynęty roślinne. Chociaż takowych używam głównie do strzelania nimi z procy w pole nęcenia. Nie wiem czemu, ale jak 3 lata łowię tyczką, tak jeszcze nigdy nie złowiłem na nią ryby, na przynętę roślinną. Do strzelania najczęściej stosuję kukurydzę (na łowiskach komercyjnych), tutaj też filozofii nie ma, gdyż kupuję kukurydzę w sklepie spożywczym, odlewam wodę, przesypuję z puszki do jakiegoś swojego pudełeczka i jest gotowa. Inaczej ma się rzecz z konopiami, których używam najczęściej. Zarówno na łowiskach komercyjnych jak i na zwyczajnych zbiornikach przy połowie płoci i leszcza. Z moich obserwacji wynika, że konopie zwiększają szanse na trafienie „bonusa” (czyt. większej ryby), w czasie połowu np.średniaków. Konopie sprawiają też, że w zanętę nie wpadają drobne okonki i jazgarze, które niekiedy są utrapieniem. Przygotowanie konopii: surowe ziarna zalewam wrzątkiem i odstawiam na 10-24godzin (zależy od świeżości ziarn - im starsze, tym moczą się dłużej). Następnie gotuję konopie w tej samej wodzie, w której się moczyły. Czas gotowania też nie jest dokładnie określony. Po prostu czekamy, aż większość ziaren wypuści biały kiełek. Wodę pozostałą z gotowania można odstawić i przeznaczyć do namoczenia zanęty. Robiłem tak kilka razy, z różnym skutkiem.


Gruntowanie Łowiska – Badanie Głębokości i Sondowanie Dna.


Wbrew pozorom jest bardzo ważnym a niekiedy kluczowym elementem skutecznego łowienia. Dzięki gruntowaniu, poznajemy nie tylko głębokość łowiska, ale także ukształtowanie dna i jego strukturę.





Gruntowanie tworzy w głowie wędkarza obraz dna, dzięki czemu wiemy gdzie można spodziewać się ryb, gdzie i w jaki sposób położyć zanętę. Badanie głębokości polega na założeniu na haczyk, krętlik, lub pierwszą od dołu śrucinę (w zależności czy chcemy zestaw wygruntować na styk z dnem, czy jego część położyć na dnie), gruntomierza. Gruntowanie tyczką polega na tym, że zakładamy gruntomierz w wybranym miejscu zestawu, wyjeżdżamy wędką i wstawiamy zestaw do wody. Gruntowanie jest prawidłowe wtedy, gdy żyłka między spławikiem a gruntomierzem jest lekko napięta, a nad wodę wystaje tylko i wyłącznie antenka spławika. Jeśli nad wodę wystaje np. część korpusu jest to znak, że ustawiliśmy za duży grunt i należy go zmniejszyć. Jeśli natomiast spławik zatonie pod ciężarem gruntomierza, grunt jest za mały i należy spławik podnieść do góry. Ukształtowanie dna badamy poprzez „opukiwanie” gruntomierzem swojego łowiska w wybranym miejscu. Na rynku jest dostępna cała masa gruntomierzy,
Te zwykłe (w kształcie stożka), stosuje się do gruntowania „na styk”.



Są także gruntomierze typu „żabka” które służą do zaciskania na krętliku lub śrucinie (tymi gruntujemy zestaw, którego część chcemy położyć na dnie).



Zanęcanie-nęceniem nazywamy wrzucanie do wody zanęty i przynęt w celu zwabienia ryb.



Można to robić na różne sposoby. Podawać kule zanętowe rzucając je ręką, za pomocą kubeczka zanętowego, strzelając procą. Nęcenie „z ręki” jest najbardziej rozpowszechnionym sposobem nęcenia. Po prostu, przygotowujemy kule zanętowe i rzucamy ręką w wybrane miejsce, zachowując celność i precyzję rzutów.


Nęcenie „ z ręki ”


Nęcenie kubeczkiem zanętowym jest nieco mniej efektywne, gdyż do kubeczka nie wejdzie tyle zanęty, ile moglibyśmy jednorazowo rzucić ręką, poza tym, wyjechanie wędką z kulką w kubeczku trwa dłużej niż sam rzut ręką. Kubeczek zanętowy ma jednak dużą przewagę nad tradycyjnym rzucaniem, gdyż jest dużo bardziej precyzyjny i nie płoszy ryb. Stosowany jest głównie do donęcania, chociaż na niektórych łowiskach stosuje się go do nęcenia głównego. Za pomocą kubeczka możemy podawać: kulki zanęty, kulki gliny z jokersem, klejone robaki, luźne przynęty (np. pinkę, białe robaki, kukurydzę, czy konopie). Do zastosowania kubeczka zanętowego niezbędny jest dodatkowy top, zwany karpiowym lub power topem. Top taki jest najczęściej dwu-elementowy, a jego długość odpowiada długości topu 3elementowego. Jest on dużo mocniejszy od zwykłego topu matchowego – przeznaczonego do łowienia. Dzięki swej mocy, dobrze znosi przeciążenia i pozwala na bezproblemowe wywożenie kul zanęty na 11 czy 13metr (w zależności od dł. wędki)


Nęcenie kubeczkiem

Proca służy do podawania zanęty głównie w metodzie odległościowej, a to jest artykuł o tyczce, więc nie ma co się rozpisywać. Procą natomiast pod tyczkę podajemy robaki (białe, pinki) i ziarna (np. konopie). Zdarza się też, że na łowiskach komercyjnych strzela się pelletsem, czyli granulkami sprasowanej zanęty, które bardzo dobrze działają na duże ryby jak karpie, liny.


Strzelanie przynętami z procy


Sposobów podania zanęty jest wiele, tak samo jak taktyki nęcenia. W zależności od łowiska sprawdzają się różne taktyki. Oto niektóre z nich: podanie całej ilości zanęty na początku (brak donęcania), podanie połowy zanęty na początku i donęcanie co 15-20min. , podanie małej ilości na początku i częste donęcanie. Każda taktyka jest inna i może się sprawdzić.










Nie sposób jest opisać wszystko. Ten tekst to tylko teoria sprawdzona przeze mnie w praktyce z różnym skutkiem. Pisząc ten artykuł chciałem przybliżyć Wam, jak wygląda sama technika łowienia, przygotowania, nęcenie itd., wielu jednak rzeczy nie da się opisać. Odpowiedź na nurtujące nas pytania, typu „dlaczego ryba nie bierze?”, możemy znaleźć jedynie sami, poprzez próby, testy, kombinacje. Czasem nawet najmniej logiczne rozwiązania, typu „kanapka z dżemem i musztardą” mogą okazać się kluczowe i właściwe. Każda woda jest inna i czytanie książek czy nawet tego typu artykułów nie wiele da. Sami musimy dojść do tego o co chodzi na naszej wodzie. Trening, trening, trening jeszcze raz trening …
… i oczywiście Złów i Wypuść!


Dodatki na bloga
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja