Strona startowa
Troche o łowieniu
Ryby białe
Ryby drapieżne
Regulamin PZW
Sposób na rybe:
=> karpia
=> lina
=> szczupaka
=> okonia
=> leszcza
=> sandacza
Wymiary Ochronne
Zwiększyć skuteczność
Metody łowienia:
Przysmaczne rybom
Rekordy Polski
Pogoda
Kuchnia
Kalendarz Brań
Galeria
Forum

Leszcz to ciekawa ryba. Wielu ludzi ma jej za złe ościstość i obfitość kiślowatego śluzu marzącego wszystko co tylko zostanie dotknięte. Ale jednocześnie jeśli się spojrzy na to z drugiej strony, to należy stwierdzić, że te piękne łopaty, nie jednemu dostarczyły wiele emocji i satysfakcji wędkarskich. Przede wszystkim jeśli zostanie zwabiony w nasze łowisko, to nie jeden, a zazwyczaj całe stado. Oczywiście najbardziej się cieszymy, gdy to stadko jest właściwych rozmiarów.

Sposobów poławiania leszcza jest wiele. Każdy z nich może przynieść efekty i ma swój urok. Osobiście nie wyróżniam, który jest lepszy, ale dla mnie łowienie leszczy na jeziorach to przede wszystkim spławikówka z łodzi. I od niej chciałem zacząć opis. Rozpocznę od tego, że łódź w trakcie połowów mam na dwóch kotwicach, mocującą ją w części dziobowej i rufowej. Linki kotwiczne wchodzą do wody skośnie nawet przy znacznych głębokościach i naciągnięte co umożliwia dużą stateczność kierunkową.

Metodą wędki ze spławikiem łowię leszcze najczęściej na otwartej wodzie, więc co za tym idzie albo przy bezwietrznej pogodzie, albo przy bardzo lekkim powiewie. Z reguły dno wówczas jest twarde, lub z bardzo niewielką ilością mułu. Ponieważ leszcze łowimy na sporych głębokościach z dna, to używam spławików przelotowych typu waggler. Osobiście uważam, iż nie powinno się stawać łodzią zbyt blisko samego łowiska, więc i wyrzuty zestawu będą dosyć odległe, takie po 10 do 15m. Dlatego właśnie wagglery uważam za najstosowniejsze. Nie używam osobiście żadnych dodatkowych spławików dociążających tzw. toniowych o zerowej pływalności. Owszem osiąga się efekt dalekiego wyrzutu i szybkiego sprowadzenia zestawu w dół, ale uważam że również utrudnia on obserwację brań i prawidłowości położenia zestawu. No właśnie jakie dokładnie spławiki uważam za najlepsze i jak buduję swoje zestawy.

Jak widać na rysunku spławiki jakich używam mają swą masę głównie skupioną w dolnej części z krótką bardzo częścią od korpusu do oczka i długą antenką, zakończoną do połowów dziennych białym lub innego dobrze widocznego koloru pływaczkiem. Co chcę osiągnąć? Ano to że postawienie spławika na wodzie będzie wymagało sporego ciężaru w danym zestawie. Ten ciężarek umożliwia szybkie opadanie zestawu na dno, a wcześniej dosyć dalekie wyrzuty zestawu. Jest on dokładnie tej wielkości by postawić i zanurzyć korpus spławika, ale bez zanurzania antenki. Ciężarek ten jest przelotowy w kształcie kropli wody, lub oliwki, blokowany stoperem przy węźle pętelkowym na żyłce głównej. Może to być również odpowiedniej wielkości śrucina mocowana na stałe. Długa antena daje możliwość wyważania kolejnymi drobnymi śrucinami. Takie wyważenie powoduje zwiększenie czułości zestawu. Ja to robię z reguły trzema śrucinami. Prawidłowo wyważony spławik pozostawia na powierzchni nie tylko widoczny pływaczek ale i kawałek antenki. Teraz doważam jedną małą śrucinką (około 0,5g) zestaw i jest to pierwsza śrucina od haczyka, zamocowana od niego w odległości około15cm. Pływaczek anteny spławika jest tu potrzebny tylko po to, by nie pozwolić zatonąć spławikowi przy powiewach wiatru, a i zwiększa on widoczność spławika na wodzie.




zestaw spławikowy

Do połowu spławikowego używam wędzisk dł. 3,0 do 3,5m., o stosunkowo małym ciężarze wyrzutu, bo do 40g i zdecydowanie szybkie o szczytowej lub półszczytowej akcji. Kołowrotek zdecydowanie preferuję tu matchowy, lub z szerszą szpulą. Żyłkę główną stosuję 0,18 do 0,20 z zapasem od 100 do 150m. Przypony robię z żyłki 0,14 do 0,16. Nie są to więc zestawy zbyt wyrafinowane w swej delikatności, gdyż nigdy nie nastawiam się na malutkie żyletki. Duży leszcz potrafi pociągnąć i daje znaczny ciężar na wędzisku. Grubszej raczej nie stosuję, gdyż połowy spławikowe odbywają się zazwyczaj właśnie na otwartej wodzie. Przypon z żyłką główną łączę za pomocą węzła pętelkowego. Długość przyponu z reguły wynosi około 50cm. Haczyki do połowu spławikowego stosuję koloru złotego, z łopatką, długim trzonkiem, wąskim kolankiem i gwałtownie zagiętym żądłem. Do połowu na robaka podobne, tylko ciemne z zadziorami.

Kolejną ciekawą techniką połowu leszcza jest feeder. Jeśli łowimy w miejscu nie nęconym wcześniej najlepiej zastosować podkarmiacz. Ja stosuję wówczas koszyki otwarte najlepsze są te o kanciastym kształcie. Na miejsce łowów wybieram rynny wychodzące na płycizny przybrzeżne dużych zatok lub końców jezior. Potrafią tam wejść całkiem niezłe sztuki. Szczególnie takie miejsca odwiedzane są zaraz po tarle i w pierwszych dniach lata. Wybieram raczej nie zamulone odcinki dna lub z niewielką ilością mułu. Chodzi o to by przynęta nie zalegała w mule. Wiadomo, że leszcze potrafią sięgać po swe kąski nawet sporo zagłębione w mule, ale następnie bardzo chętnie nimi plują dla oczyszczenia pokarmu, by ponownie go pobrać. To na feederze może zafałszowywać moment prawdziwych brań i być przyczyną pustych zacięć. Poza tym zalegająca w mule przynęta nabiera szybko jego zapachu i przestaje być atrakcyjna.

Zestawy z koszykiem montuję na rurce atysplątaniowej, sztywnej, podgiętej. Na żyłkę nakładam rurkę antysplątaniową, a następnie koralik gumowy mający zabezpieczyć węzeł. Dowiązuję karabińczyk do którego za pomącą węzła pętelkowego przymocowuję stągiewkę z żyłki. Stągiewkę z miękkiej plecionki wiążę tym samym węzłem do karabińczyka co żyłkę główną. Koszyków używam lekkich od 10 do 30g.

Zestaw z ciężarkiem robię z rurką miękką igielitową antysplątaniową. W zestawach do feedera zakładam ciężarki przelotowo. Węzeł z krętlikiem zabezpieczam również gumowym stoperem. Stosuję wówczas małe, spłaszczone ciężarki do 30g. Wymaga to jednak nęcenia wcześniej łowiska, a przynajmniej w trakcie łowienia.

Do feedera przypony stosuję stosunkowo krótkie około 20 do 30cm. Haczyki zakładam podobne jak w spławikówce, chociaż również i te z krótkim trzonkiem i okrągłym kolankiem z odgiętym grotem. Również zakładam czasem haki wide gap.

Inną techniką jaką stosujemy przy połowach leszczy jest gruntówka. Można ją zbroić podobnie jak w feederze z ciężarkiem, ustawiając na podpórce przedniej i trzymając dolnik w ręku oparty na kolanie. Drugą ręką trzymamy żyłkę w palcach. Doskonale daje się wyczuć branie ryb. To nazywana przeze mnie metoda na czuja opisana w jednym z opowiadań. Napięty zestaw doskonale przenosi, co się dzieje na jego końcu. Jednak przypon winien być krótki 15 do 20cm. Łowisko winno być wówczas wcześniej zanęcone.

Ale taką typową gruntówką będzie ta, w której zmontowana wędka jak w opisie powyżej, będzie oparta na podpórkach z sygnalizatorem elektronicznym i swingerem. W gruntówkach można zakładać również sprężyny dociążone. Tu jestem zwolennikiem sprężyn lub koszyków żebrowych. Nie wykluczam zastosowania lekkiego koszyka do techniki "na metodę".

No właśnie i tu pewnie część osób zdziwi się, ale również technika "na metodę" też jest stosowana, jak również gruntówka z zestawem włosowym. Otóż leszcz również pobiera pokarm zasysając. Potrafi wsadzić pysk głęboko w muł i zasysając wybrać ciekawiące go kąski. Różnica pomiędzy karpiem a leszczem polega na tym, że ten drugi jest wstanie głębiej penetrować muliste rejony, ale za to nie jest wstanie rozdrobnić twardych części. Jeżeli zamierzamy stosować twarde kulki, to ich rozmiary muszą być znacznie mniejsze niż te karpiowe. Tu normalne stają się 8mm, a za duże traktuje się 12mm. Natomiast w zupełności można tu zastosować twarde ciasta proteinowe. Jeśli chodzi o "metodę" to montuje się podobnie jak w zestawach na karpia. Przypon krótki, tyle że ze znacznie cieńszej żyłki. Spokojnie można go wykonać z fluorokarbonu 0,25.

Osobiście wolę od "metody" łowić tradycyjnie na gruntówkę. Można wówczas łowić w bardziej mulistych rejonach, przy zastosowaniu małych kulek pływających. Właściwie zastosowanie techniki włosowej przy połowie leszczy polecam właśnie w sytuacjach gdy przyjdzie nam łowić na mulistym podłożu. Ja nie widzę tu żadnych skomplikowanych zestawów , a proste ewentualnie tzw. łamańce. Poniżej pokażę rys. paru zestawów. Włos stosuję krótki i przypon raczej nie przekraczający 12cm, ale przede wszystkim jego długość jest ściśle uwarunkowana grubością mułu. Przynęta musi znajdować się na powierzchni mułu. Pomimo, że leszcz jest wstanie wydłubać swą zdobycz z dużej warstwy mułu, to nie łowię gdy muł przekracza 15cm.

Obecnie trudno o wielkie sukcesy w połowach jeziorowego leszcza, gdyż ten okazały najczęściej występował w dużych jeziorach i został bardzo silnie przetrzebiony przez przedsiębiorstwa rybackie, które przekraczały możliwości odnawiania się zasobów rybostanu. Jeśli dodać do tego iż ryba ta jest stadnie żyjąca, to łatwość odłowów sieciowych, spowodowała wręcz ogołocenie niektórych jezior prawie do zera. Przykre to, ale prawdziwe. Jeśli nie powstanie skuteczny sposób ochrony tego gatunku w jeziorach to niebawem o technikach połowu będzie można tylko jedynie porozmawiać i powspominać.


Dodatki na bloga
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja