Strona startowa
Troche o łowieniu
Ryby białe
Ryby drapieżne
Regulamin PZW
Sposób na rybe:
Wymiary Ochronne
Zwiększyć skuteczność
Metody łowienia:
Przysmaczne rybom
=> Zanęty
=> Przynęty
=> Nęcę karpie
=> Nęcę leszcze
=> Nęcę liny
Rekordy Polski
Pogoda
Kuchnia
Kalendarz Brań
Galeria
Forum

Ciasta i Ziarna  

Wydawać by się mogło, że tak delikatna przynęta jaką jest ciasto, ma bardzo ograniczone możliwości wykorzystania w połowach karpi, leszczy, czy linów. Nic bardziej mylnego. Jest inaczej. Wiele ciast nadaje się do różnych technik połowu. Musi tylko być dobrze i starannie wyrobione. Oczywiście nie wszystkie ciasta jakie są powszechnie robione przez wędkarzy do tego się nadają. Muszą to być ciasta ścisłe i sprężyste. Wśród wielu możliwości, ciasta dzielę na zbożowe i proteinowe. Jest to podział umowny i właściwie dokonałem go na mój użytek.
Ze zbożowych ciast najbardziej lubię dwa: z kaszy manny i płatków owsianych.

CIASTO z MANNY

Wsypujemy trochę manny do kubeczka i zalewamy wrzątkiem, ale tak aby nie zatopić kaszy, a jedynie ją dobrze zmoczyć i nakrywamy na kilka minut. Jeszcze gorącą, ale gdy już nie parzy, wyjmujemy kaszę z kubka. Tworzy wówczas masę sparzoną, kleistą, którą teraz trzeba wyrobić wygniatając w rękach. Co i raz obtaczamy w kaszy i wyrabiamy, aż przestanie się kleić do rąk. Co jakiś czas zwałkowujemy oblepiony na rękach klaister i dodajemy do wyrabianego ciasta. Gdy ciasto jest już dobrze wyrobione, dodajemy odrobinę oleju słonecznikowego lub oliwy, można również tranu i dalej wyrabiamy. Gdy już ciasto jest gotowe dodajemy sypkich dodatków smakowo zapachowych. Po wyrobieniu z tymi dodatkami, trochę trwa, mamy ciasto gotowe do założenia na hak. Musi być tak wyrobione, żeby nie spadało z haczyka przy zarzucaniu zestawu gruntowego. Nie jest to zresztą trudne. Używam różnych zapachów: brasem, wanilię, truskawkę, czekoladę, miód i inne swoje Aromatixy, tutti-frutti Marcela, migdał, czosnek, karmel Dragona, a także suszone dafnie kupione w sklepie akwarystycznym, oraz inne. Czasem dosładzam glukozą, ale należy uważać, bo zbyt dużych ilościach ciasto może stać się za gumowate.

CIASTO z KARTOFLA i PIECZYWA

Innym ciastem, ale równie popularnym jak to poprzednie jest ciasto wykonane z gotowanego jeszcze ciepłego kartofla z miąszem bułki i żółtkiem na twardo. Ano taki jeszcze ciepły i lekko parujący kartofel mieszamy i ugniatamy z bułką pszenną oraz żółtkiem gotowanego jaja na twardo, aż do wyrobienia jednolitej masy. Dodajemy odrobinę oleju słonecznikowego. Dalej wygniatamy ciasto do otrzymania jednolitej sprężystej masy. Można do ciasta dodać różnych zapachów. Niektórzy dodają topionego sera do wyrabiania ciasta, a inni miód. Jednak ja z serem topionym nie miałem zachęcających wyników z leszczami, linami, ani karpiami. Być może na rzece z Brzaną prędzej to by się sprawdziło. Natomiast z miodem dobre wyniki dawało leszczowanie, a i płotki chętnie brały.

CIASTO z PŁATKÓW OWSIANYCH

Płatki owsiane od dawna są znanym dobrym środkiem przynętowym. Najbardziej znanym sposobem jest sparzenie w termosie przez dwie godziny, a nawet dłużej i zamieszanie płatków. Wydobyty klej pozwala skutecznie założyć to ciasto na haczyk, nawet bez wyrabiania. Ale wówczas nadaje się jedynie do operowania wędką spławikową i to na bliskie odległości. Można je zabarwić i tu najlepsze efekty dawał kolor żółty. Jednak gdy się chce uzyskać dobrą spoistą przynętę, która nie będzie spadać z haczyka, trzeba ugnieść z mielonymi płatkami. Ilość zmielonych płatków dodawana do parzonych jest taka, aby ciasto uzyskało dobrą konsystencję i sprężystość. Również można dodać aromatu i na końcu ugniatania odrobinę oleju słonecznikowego. Wyrobienie ciasta jest bardzo czasochłonne, ale otrzymane ciasto jest nie do pogardzenia zarówno na leszcza, karasia, a nawet karpia i lina, nie mówiąc już o płoci.

Na temat rozważań o płatkach owsianych dodam, że jeden z moich kolegów sparzone płatki wyrabia z mąką kukurydzianą. Nie byłbym sobą gdybym zaraz nie począł eksperymentować z tym przepisem. Już szybko doszedłem do wniosku, że najlepiej w bardzo krótkiej wodzie zagotować płatki tak, by puściły sporo kleju. Następnie na mniej więcej 15dg płatków wziętych do zagotowania, należy dodać 10dkg mielonego sezamu i 10dkg mielonych, prażonych orzechów arachidowych. Teraz jeszcze trzeba dołożyć łyżkę lejącego się miodu i zasypać to mąką kukurydzianą. Wyrabia się dodając mąki kukurydzianej do uzyskania sprężystego dość sztywnego ciasta. Pod koniec wyrabiania dodajcie odrobienę oleju słonecznikowego. Dołożyć można też różne aromaty owocowe lub kwiatowe jak np. różany, a także można użyć aromatu czosnkowego. Ciasto bardzo dobrze trzyma się haczyka.

CIASTA PROTEINOWE

Cóż ja nazywam ciastami proteinowymi? Są to ciasta powstałe na bazie tych samych składników co twarde kulki proteinowe. Jedyną różnicą jest ta, że jest w nim bardzo mało jajek. Jednak ze względu na znajdujące się tam składniki białkowe, z reguły bardzo odżywcze i atrakcyjne smakowo dla ryb, nazwę uważam ze wszech miar za słuszną. Pewnie niektórzy się zdziwią - to po co robić ciasto, skoro można już skorzystać np. z kluch. A no jeśli pojedziemy na nowe łowisko, to zazwyczaj trudno nam określić jakiej wielkości będzie potrzebna nam przynęta i na jak dużym haczyk. Z ciasta łatwo daje się formować kęsy każdej wielkości i kształtu. Tę samą przynętę będzie można wykorzystać dla różnych gatunków ryb. Łatwiej przechowywać w zamrażalniku, czy lodówce.

Robienie takiego ciasta w początkowej fazie praktycznie nie odbiega od robienia kluch proteinowych. Różnica polega tylko na tym, że robimy nie co bardziej miękkie kluchy, ale bez przesady. Drugą różnicą jest to, że przy ich kształtowaniu nie musimy dbać o wygląd. Cały proces przygotowawczy jest w opisie kluch proteinowych. Wyrobione ciasto i pokrojone kluchy, może mniejszej wielkości, gotujemy w ten sam sposób jak każde kluchy. I teraz po ugotowaniu i pierwszym odparowaniu, jeszcze ciepławe przekręcamy przez maszynkę do mięsa, a następnie z powstałej masy ugniatamy w ręku ciasto. Już po solidnym wyrobieniu, dzielimy na odpowiednie porcje i wkładamy do torebek nylonowych, a następnie do lodówki lub zamrażarki. Zapewniam, że takie ciasto nie spada z haczyka i daje efekty.

ZIARNA

Kukurydza w ziarnach ma kolor żółty, jest obecnie jedną z najbardziej popularnych przynęt ziarnistych. Przyczyny są w sporej ilości zalet. Ziarna są słodkie, dość dobrze trzymają się haczyka, a i na włosie nie spadają. Są dostępne w postaci kukurydzy konserwowej i to stosunkowo tanio. Surową kukurydzę można dostać na każdym bazarze. Tą ostatnią należy namoczyć dosyć długo, bo około 24 do 48 godzin, by można było później skutecznie ugotować. Najważniejszą cechą jest jej atrakcyjność dla ryb. Wiele gatunków jest łasa na tą przynętę. Można zastosować kukurydzę jednocześnie jako zanętę, co też nie jest bez znaczenia.

Groch to stosunkowo selektywna przynęta. Najlepiej sprawdza się przy połowach leszczy i dużych płoci. Natomiast według mnie znacznie słabiej przy połowie karasi karpi i linów. Przed ugotowaniem też należy namoczyć, jak ziarna kukurydzy.

Pszenica jest zbożem, który po zaparzeniu w termosie jest doskonałą przynętą na płocie, krasnopióry. Dobrze przyciąga karasie i krąpie. Często jednak mało doceniana i stosunkowo mało obecnie używana, a podobnie jak kukurydzą można nią równocześnie nęcić.

Bób jest stosunkowo krótko na półkach sklepowych. Ale gdy można go kupić nie omijam tych ziaren. Ugotowany jest znakomitą przynętą na karpia. Może być stosowany zarówno bezpośrednio na haczyku jak i na włosie. Z powodu wielkości działa dosyć selektywnie i ponad to jest niezwykle atrakcyjny ze względu na swój pożywny skład.

Z ziaren powstaje wiele kasz, z których niektóre są używane do zanęt. Przykładem może być manna, kukurydziana, pęczak, gryczana, czy przetwory z soi i płatki owsiane. Niektóre mielone służą jako dodatki do rybich potraw. Tu można wymienić orzechy, sezam, czy konopie. Zresztą te ostatnie są dobrą przynętą w całości na płocie. Gotowany pęczak wraz z białymi robakami, to doskonała kanapka na wiele gatunków białorybu. Wymieniłem te najczęściej stosowane, a może najczęściej wymieniane, ale wiem, że jest jeszcze wiele ziarnistych będących dobrymi przynętami.



Kluchy  

Kluchy to nazwa wszelkich potraw ugotowanych samodzielnie. Nie są to w żadnej mierze zwykłe kluski oparte na mące i jajkach jak makarony. Niektóre doskonale są znane z naszej codziennej kuchni, choć tu będą z wieloma dodatkami ukierunkowanymi na rybi stół. Kluchy stały się moją ulubioną przynętą na duże karpiowate. Można na nie łowić leszcze liny i karpie, a nawet duże karasie. Ale zanim przejdę do kluch nie odmówię sobie opisania jednej z najstarszych przynęt, a do dziś niezwykle atrakcyjnej dla ryb. Najpierw napiszę jednak co nieco o kartoflach. Myślę, że trochę tych informacji przyda się. Na pyry jako przynętę można łowić na małe w całości po ugotowaniu lub jego kawałki. To wszystko zależy na co i gdzie polujemy. Ale można przygotować ziemniaki trochę inaczej. Po pierwsze najlepiej na przynętę nadają się kartofle młode. Stare podwiędnięte raczej należy przeznaczyć na kluski.

Można kartoflom nadać kształt konkretnych wymiarów specjalną łyżeczką. Normalnie kucharkom służą te łyżeczki do wyrobu imitacji młodych kartofli ze starych. Łyżeczką tą wykrawając ziemniak, możemy kształtować kuliste lekko jajowate kartofelki, które po ugotowaniu mają od razu odpowiednią wielkość i kształt.


łyżeczka do kartofli

Żeby kartofle za każdym razem były trafione z twardością gotujemy je w trzech porcjach, każda z nieco innym czasem gotowania (nie solimy wody, niektórzy wręcz słodzą glukozą). Daje to kartofle o różnej twardości i łatwo wówczas wybrać do zakładania na haczyk te o najlepszej twardości i kruchości. Reszta nada się na zanętę. Aby poprawić trzymanie się ziemniaka na haczyku i jego spoistość, po odlaniu przekładamy je z garnka, zasypujemy w grubej warstwie mąki pszennej i trzymamy do całkowitego wystygnięcia (kilka godzin). Teraz wybieramy te najlepsze. Ten sposób wyczytałem przed laty w jakimś czasopiśmie i zdał egzamin.

Teraz czas na kluchy czyli wyroby kartoflane, mączne i z kasz, choć nie tylko.

Na kopytka, leniwe, pyzy itd. wybieramy stare ziemniaki, ale nie mogą zajeżdżać ziemistą stęchlizną. Gdy robimy słodkie kluchy z kartoflami, należy przed obieraniem ziemniaków, wsadzić je do zamrażarki na czas aby obmarzły. Są wtedy po ugotowaniu słodkawe, bo następuje rozkład części cukrów złożonych do prostych (glukoza i fruktoza). Fruktoza jest bardziej słodka od glukozy, a różnią się miedzy sobą tylko skręcalnością łańcucha. No dosyć chemii, bierzmy się dalej za gotowanie.

KOPYTKA

Po ugotowaniu (nie solimy wody), kartofle na kluchy muszą odparować i wystygnąć całkowicie. Nie mogą być ciepłe. Najlepiej ugotować je poprzedniego dnia i po wystygnięciu przetrzymać przez noc w lodówce. Teraz przepuszczamy je przez maszynkę do mielenia mięsa (nie może być grudek). Na dwa i pół kilo kartofli dodaję około pół kilo mąki pszennej i dwa jaja. Jaja jednak należy rozbić oddzielnie i dodać do nich konserwanty, wzmacniacze zapachu, zapachy, atraktanty i temu podobne dodatki. Po rozrobieniu (zmieszaniu) aby nie było grudek (dobrze rozprowadzić), dodajemy do kartofli. Teraz czas na dodatki inne. Ja wymienię te stosowane przeze mnie przykłady zestawowe, ale oczywiście kompozycji może być zdecydowanie więcej. Ilości są podane na dwa i pół kilo ziemniaków surowych wziętych do gotowania.

 • karma psia i kocia wołowina (chrupki) zmielona i przesiana przez gęste sito 80dkg + 1 łyżka oleju słonecznikowego dodanego do kartofli.

 • karma kocia rybna (chrupki) 30dkg + 20dkg granulatu krab TB + 30dkg kałamarnica & ośmiornica TB zmielone i po przesianiu przez sito + 1 łyżka tranu dodana do kartofli.

 • kasza gryczana palona uprużona i zmielona w maszynce do mięsa 20dkg ( zamiast kaszy można użyć zmielonego i przesianego makucha lnianego kupionego w plastrach na targu) + bób gotowany wyłuskany i zmielony w maszynce do mięsa 30dkg + fasola gotowana (ponoć lepsza jest czerwona) na koniec lekko przypalona, wyłuskana i zmielona w maszynce do mięsa 20dkg + zmielone i przesiane ziarno ptasie 20dkg + łyżka oleju słonecznikowego dodanego do kartofli.

 • Przy słodkich dodatkach stosuję soki z puszek owocowych jak ananas, brzoskwinia, morela, a także soki z konfitur wiśnia, truskawka oraz sok z gotowanych skórek pomarańczy, również melasa, i dodatki sypkie w stylu coprach melasa, orzech arachidowy prażony mielony, czekoladę, truskawka, brasen. Dodatki atraktorowe firmowe w płynie rozprowadzam w jajkach. Soki dodaję zamiast wody do kartofli. Soki można dodawać śmiało gdyż nie są spreparowane w tak silnych koncentratach. Przy dodawaniu składników należy zwrócić uwagę by nie przesłodzić i dobrać smakowo. Można użyć cynamonu i goździka, ale bardzo ostrożnie odrobinę.

Do oleju jak się ostatnio dowiedziałem dobrze jest dodać lecytyny jako emulgatora. Teraz mieszamy i wyrabiamy ciasto. Ciasto musi mieć konsystencję taką jak na kluski kopytka. W razie potrzeby dobieramy wodą lub podsypujemy mąką pszenną. Panowie pytajcie kobiet, one są tu fachowcami. Gdyby nie Wędkoholikowa na pewno nie poradziłbym sobie.

Gotowe ciasto dzielimy na porcje i toczymy wałeczki (na stolnicy) o grubości około 2,5 do 3cm i następnie lekko przypłaszczamy (to już mój pomysł na kluski). Ten kształt powszechnie znany w kuchni tylko mniej spłaszczony okazał się najwłaściwszy nie tylko dla klusek, ale również dla kulek (kupne są okrągłe). Teraz kroimy na 3 cm kluski. Oczywiście w zależności od warunków można robić mniejsze kluseczki.

Dlaczego taki kształt uważam za najlepszy? Nie toczą się na dnie. Karp wachlując ogonem nad dnem z zanętą próbuje rozpoznać podejrzane sztuki. Kulki mają tendencję do kołysania się i toczenia, a spłaszczone walce znacznie bardziej są odporne na te manewry karpiowe. Karp ma trudniejsze zadanie i łatwiej popełnia błąd. Powieszone kawałki wzdłużnie, nie wykazują również tendencji do kręcenia się opadając na dno, podobnie jak kawałki kuliste.

Tak przygotowane kluski gotujemy na nie osolonej wodzie wrzucając je na wrzątek. Po wypłynięciu gotujemy jeszcze około minuty. Czas ten trzeba indywidualnie wypróbować i kolejną partię odpowiednio długo gotować. Najgorsze użyjemy na zanętę. Dłuższe gotowanie powoduje większe twardnienie klusek. Po wyrobieniu ciasta należy w miarę możliwości jak najszybciej ugotować kopytka, gdyż pozostawione ciasto po upływie czasu robi się rzadkie.

Po wyjęciu z wody układam na półmiski jednowarstwowo i stawiam w oknie, aby jak najszybciej odparowały. Dobrze jest obracając przekładać na drugi półmisek, a poprzedni wycierać i tak aż całkiem odparują i ostygną. Następnie wkładam w szeroką miseczkę nakrywam lekko wilgotną ściereczką (pokarm nie może obsychać) i gotowe. Następnego dnia mogę jechać na ryby.

Przy przechowywaniu w lodówce ściereczki nie zwilżam, a miseczkę z kluskami wkładam do biofreszu w nylonie. Gdy chcemy przeznaczyć je na później, zamrażamy, ale pamiętajmy by niezbyt głęboko i jednak na krótko, nie dłużej jak na dwa tygodnie. Kluski są mało odporne na proces kwaśnienia i pleśnienia przez co nie dają się długo przechowywać.

PYZY

Uważam, że ten specjał jest daleko bardziej uciążliwy i trudniejszy w prawidłowym przyrządzeniu. Po pierwsze dlatego, że potrzeba więcej składników, bo w grę wchodzą już nie tylko gotowane kartofle, ale również tarte. Po drugie znacznie trudniej jest trafić z odpowiednią konsystencją ugotowanych kluch. Oczywiście jeśli wyjdą twardsze to w grę będzie wchodziło łowienie karpi techniką włosową. Przy prawidłowej miękkości można łowić zakładając przynętę bezpośrednio na haczyk, więc w grę wchodzą jeszcze leszcze.

Bierzemy 2 kg kartofli i połowę z nich gotujemy i szykujemy tak jak do kopytek. Pamiętajmy o dobrym wystudzeniu, najlepiej po wystygnięciu wstawić do lodówki na kilka godzin, dopiero po tym przekręcamy prze maszynkę od mięsa. Drugą część po obraniu przecieramy na drobnej tarce i odciskamy lekko z soku. Sok pozostawiamy i czekamy aż się ustoi. Sok z wierzchu zlewamy, a skrobię dodajemy do kartofli. Wszystkie kartofle mieszamy. Dodajemy dodatki i konserwanty i wbijamy jajko.

Przy dodatkach oleistych nie dodaję lecytyny, bo rozprowadza się ją w wodzie (najlepiej ciepłej), a woda rozrzedza ciasto. Przy robieniu słodkich klusek przymrozić można, ale tylko kartofle do gotowania. Mieszamy i formujemy kluski tak samo jak kopytka. Gdy ciasto jest za rzadkie można dodać łyżkę mąki kartoflanej. Stosowane zestawy dodatków są podobne do tych stosowanych w kopytkach ale są różnice:

• karma psia i kocia wołowina (chrupki) zmielona i przesiana przez gęste sito 50dkg + 1 łyżka oleju słonecznikowego dodanego do kartofli gotowanych.

• po 20dkg granulatu rybnego, granulatu krab i kałamarnica & ośmiornica TB zmielone i po przesianiu przez sito + 1 łyżka tranu dodana do kartofli gotowanych.

• Przy tworzeniu słodko owocowych pyz nie stosuję soków owocowych i unikam jeśli to możliwe aromatów płynnych. Rozrzedzają kluski. Tak więc zalecam sypkie aromaty. Ja wykorzystuję dodatki Dragona i Marcela Van Den Eynde. Sa to dodatki i aromaty zanętowe. Mówiłem o nich już przy zanętach. Można też dodać zmielonego i przesianego granulatu pelletowego owocowego TB czy mielony granulat owocowy lub bezpośrednio Favourit Moselli.

Teraz przystępujemy do gotowania. Najpierw wrzucamy ze dwie kluski celem sprawdzenia. Gdyby były za miękkie i za rzadkie, to można do reszty dodać płaską łyżkę manny lub mąki pszennej. Gdy są za ścisłe niż chcemy, to można dodać uprużonej i przepuszczonej przez maszynkę kaszy gryczanej. To dodatkowa trudność, bo wówczas musimy mieć już gotową kaszę pod ręką. Gdy stwierdzimy, że kluski wychodzą prawidłowe, to gotujemy całą partię.

Niestety nie da się stworzyć uniwersalnych proporcji. Za każdym razem w zależności od gatunku kartofli i dodatków wychodzą pyzy o nieco innej konsystencji i trzeba robić próbkę. Dalej postępujemy podobnie jak z kopytkami. Osobiście muszę się przyznać, że pomimo dobrych wyników połowowych, rzadko stosuję te kluski, bo są kłopotliwe do zrobienia, przynajmniej dla mnie nawet gdy pomaga moja małżonka.

LENIWE

Te kluski za to lubię robić i wykonuję je tylko na słodko i owocowo, choć można inaczej. Są to kluski serowe, ale z kartoflami w proporcji 3/1. Podstawową sprawą przy wykonywaniu tych klusek jest jakość sera. Musi być lekko wilgotny, o jednolitej konsystencji i absolutnie nie może być kwaśny. No cóż karpie lubią leniwe, ale wymagania jakościowe mają większe niż unijne.

Ja przygotowuję ser od podstaw. Świeże mleko zsiadłe wylewam na gęste sito, by odcedzić serwatkę. Mleko na sitku zagęszcza się i powstaje biały ser. Ser musi być dobrze odsączony, ale lekko wilgotny. Trochę to trwa, więc ser trzeba przygotować co najmniej o dobę wcześniej. Najlepsze mleko do wyrobu sera, to te "prosto od krowy" po ściągnięciu odstanej śmietany. Niestety mleko z kartonów, folii itd. jest o wiele gorsze i według mnie nie nadaje się.

Kartofle przygotowuje się w podobny sposób jak na kopytka. Dobrze jest lekko przemrozić w zamrażalniku, co by były po ugotowaniu słodkawe. Kartofle muszą być dobrze wystudzone, dlatego najlepiej ugotować je poprzedniego dnia i po ostudzeniu na noc wstawić do lodówki. Bierzemy 1,5kg sera i 0,5kg kartofli. Ser i kartofle przepuszczamy przez maszynkę do mięsa. Teraz do czterech jaj dodajemy aromaty i dodatki smakowe oprócz soków i mieszamy.

Dodajemy konserwantów płynnych (sypkie dodajemy do sera z ziemniakami). Nie dodaję żadnych wzmacniaczy i innych ulepszaczy. Natomiast szybkość rozchodzenia się zapachów i smaków w wodzie stymuluję dodaniem do masy ciasta lub soków spirytusu. Nie przesadzać, łyżeczka do półtorej wystarczy, żeby nie upić ryby J . Spirytus można zastąpić likierem owocowym lub słodką wódką. Dodawać proporcjonalnie do ilości czystego spirytusu. Im większa ilość spirytusu i cieplejsza woda, tym szybciej rozchodzą się w niej cząstki zapachowo smakowe. Alkoholu nie dodawać do jaj, bo mogą się zważyć.

Zasady z dodawaniem słodkości i smaków są podobne jak w zestawie do kopytek. Stosuję soki z puszek owocowych jak ananas, brzoskwinia, morela, a także soki z konfitur wiśnia, truskawka, śliwka oraz sok z gotowanych skórek pomarańczy, również melasa, i dodatki sypkie w stylu coprach melasa, orzech arachidowy prażony mielony, czekoladę, truskawka, brasen. Soki dodaję do masy serowo kartoflanej. Soki należy dodawać z umiarem, bo rozwadniają masę i później trzeba będzie dodawać więcej mąki. Przy dodawaniu składników należy zwrócić uwagę by nie przesłodzić i dobrać smakowo. Można użyć cynamonu i goździka, ale bardzo ostrożnie odrobinę. Również dobra jest mieszanka piernikowa dragona, ale trzeba ją dobrze utrzeć w moździerzu i przesiać. Nadają się także wszystkie dodatki wymienione przy robieniu na słodko pyz.

Na koniec do wszystkiego dodajemy 40dkg do pół kilo mąki pszennej i wyrabiamy ciasto. Tu też robimy próbę. Jeżeli ugotowana kluska wychodzi za mało ścisła (za rzadka) i macie poczucie, iż będzie spadać z haczyka, to do masy można dodać łyżkę kaszy manny lub mąki i dobrze ponownie wymieszać masę. Gdy są za twarde, to do masy możemy dodać trochę śmietany zrobionej z mleka w proszku, ale to bardzo rzadki przypadek. Po ugotowaniu postępujemy dokładnie jak z kluskami kartoflanymi.

KLUSKI SEROWE Z KASZ

Do zrobienia tych kluch nie potrzeba tyle zachodu co do leniwych, ale nie wiedzieć czemu jakoś stosunkowo rzadko je stosuję. Jednak ser i w tym wypadku, też musi być najwyższej jakości i przygotowujemy go tak samo jak na leniwe.

Należy uprużyć kaszę paloną gryczaną i ugotować bób. Do kilograma sera już zmielonego dodajemy, zmieloną kaszę gryczaną w ilości 20dkg i tak samo bób około 20dkg gotowany, wyłuskany, przepuszczony przez maszynkę od mięsa. Teraz dodajemy 20dkg kaszy manny i mieszamy. Odstawiamy pod przykryciem ściereczką na pół godzinki. Jest więc czas na odpoczynek i papieroska.

Następnie dodaję dwa jaja w których rozprowadzam wcześniej aromaty. Najczęściej dodaję konopno korzennych ze skopexem. Można użyć oczywiście aromatów słodko owocowych. Wyrobić ciasto. Jeśli jest za rzadkie dodać mąki pszennej. Zrobić próbę z gotowaniem. Jeśli kluski wychodzą za rzadkie (za miękkie) należy dodać albo trzecie jajko i mąkę gryczaną, albo trochę kaszy manny. Gdy są za twarde, to dodajemy śmietany z mleka w proszku i mąki dla zagęszczenia. No reszta postępowania jest już znana z poprzednich opisów.

W oparciu o kartofle, ser i kasze można oczywiście zastosować wiele innych jeszcze klusek. Zawsze jednak trzeba pamiętać o sprawdzeniu konsystencji. Kluski nie mogą być za miękkie i rzadkie, bo będą spadać z haczyka i nie mogą być za twarde i gumowate, bo hak nie przebije przy zacięciu. Jeżeli kluchy wyjdą za twarde to jest jeszcze zawsze możliwość, a nawet wówczas potrzeba, zastosowania metody włosowej, ale to w przypadku połowów karpiowych. Twarde kluski doskonale trzymają się na włosie.

KLUCHY PROTEINOWE

To kluski oparte o bazy będące mieszankami do wyrobu twardych kulek proteinowych. I choć procesy w produkcji kulek są podobne, to daje się zauważyć pewne różnice. Podstawową sprawą jest znacznie mniejszy udział jajek w gotowaniu kluch. Dlaczego skoro to białko? A no właśnie to jajka nadają taką twardość kulek. Kolejną różnicą jest możliwość użycia płynnych środków białkowych. Można się zastanawiać więc czy te różnice mają aż taki wpływ i warto robić miękkie kluchy, zamiast twardych kulek proteinowych.

Przemawia za tym fakt ponoszenia znacznie mniejszych kosztów, ale te są mniej ważne, a znaczenie ma przede wszystkim możliwość użycia miękkiej przynęty, dającej się założyć bezpośrednio na haczyk. A to już może mieć zasadnicze znaczenie. Bowiem można poławiać na nie zarówno karpie jak i leszcze i liny.

Można by rzec, iż dotychczas opisane kluchy są wystarczające i po co tworzyć te z mieszanek do kulek proteinowych. Właśnie jest sytuacja, w której warto. Jeżeli na łowisku nieprzełowionym kulkami, ale gdzie karpie są przez nęcenie przyzwyczajonymi do tej przynęty, warto podać coś bardzo przystającego. Oczywiście mowa o okresach kapryśnych brań lub gdy sami chcemy dokonać takiej zmiany. Biorąc pod uwagę, że wysoko proteinowe potrawy są niezwykle kuszące i ryby z chęcią po nie sięgają, to z całą pewnością nie ominą tej potrawy leszcze i liny. Właśnie z myślą o linach nie powinniśmy pozbywać się możliwości zastosowania tej potrawy.

Teraz zastanówmy się o jak wielką różnice chodzi przy użyciu jajek. Przy wyrobie kulek stosujemy dziesięć do dwunastu jajek na kg suchej masy. Do kluch bierzemy od jednego do dwóch jaj. Jeżeli zastosujemy jedno jajo kluchy stają się bardzo miękkie i dają się po ugotowaniu gnieść jak ciasto i nadają się do połowów spławikowych. Natomiast jeśli damy dwa jajka spokojnie można stosować do typowej gruntówki dennej. Przy metodzie gruntowej z wywożeniem zestawu stosuję pośrednią ilość jaj. Ponieważ omówiliśmy sobie stosowaną ilość jaj, dalej w recepturach będę pisał już ilości pozostałych produktów.

Teraz jakich mieszanek użyć. Na pewno tylko renomowanych firm. Ja stosuję dwóch firm i dlatego tylko o tych będę pisał. Ale można oczywiście dobrać coś innego lub oczywiście zrobić taką mieszankę samemu. Wszystkie sypkie składniki należy dobrze wymieszać przed nawilżaniem. Wyrobić ciasto należy tak aby nie kleiło się do rąk, a jednocześnie musi dać się wałkować. Jeśli klei się do rąk, to albo jest za słabo wyrobione, albo za dużo dodano składników wodnych i jedynym ratunkiem jest zwiększyć dodanie masy mixu lub mąki pszennej. Brakującą wilgoć uzupełniamy wodą lub mlekiem. Osobiście wolę mleko, choć nie pozostaje to bez wpływu na wytrzymałość przed zepsuciem. Nie można zapomnieć o dodaniu spożywczych środków konserwujący.

Zacznę od tak zwanych śmierdziuchów. Do nich na kg suchej masy dodaję łyżeczkę tranu. Dodaje to atrakcyjności przynęcie. Niektóre przepisy będą zawierały mieszankę dwóch rodzajów miksów. Jednak staram się dobierać do tworzenia mieszanek miksów z tej samej serii gatunkowej. Do wzbogacenia miksów, szczególnie tych śmierdziuchowatych, dodaję zmielone granulaty, co jednocześnie pozwala zastąpić stosowanie konkretnych aromatów. Osobiście ten sposób dosmaczania uważam za najlepszy. Należy jednak bardzo miałko zmielić lub po zmieleniu dokładnie przesiać przez odpowiednie sito. Teraz podam kilka przykładów:


Zestaw I

• 1. Fish Mix 2000 Mosella - 1kg

• Blue Mussel Mix Mosella - 1kg

• Carp pellet Kałamarnica&Ośmiornica Tandem Baits - 0,3kg

• Carp pellet Krab Tandem Baits - 0,3kg

Zestaw II

• Expert Pro Amino Fish Mosella - 2kg

• Carp pellet Kałamarnica&Ośmiornica Tandem Baits - 0,4kg

• Carp pellet Krab Tandem Baits - 0,3kg

• Kocia karma z wołowiną Flavorit - 0,2kg

Zestaw III

• Fish Mix Tandem Baits - 2kg

• Carp pellet Kałamarnica&Ośmiornica Tandem Baits - 0,4kg

• Carp pellet Krab Tandem Baits - 0,3kg

• Kocia karma z wołowiną Flavorit - 0,2kg

• Mielone makuchy lniane -0,3kg

Teraz chcę przedstawić zestawy słodkie i owocowe. Tu zamiast tranu dodaję oleju słonecznikowego w tych samych proporcjach. Kluchy gotuję w osłodzonej wodzie.

Zestaw IV

• Birdfood Blend Mosella - 1kg

• Expert Red Brird Food Mosella - 1kg

• Mielony orzech arachidowy prażony Dragon - 0,4kg

• Coco belge Dragon - 0,3kg

• Coprach melasa Dragon - 0,2kg

• cukier puder przesiany - 5dkg

Zestaw V

• Mega Seed Mix Tandem Baits - 2kg

• Mielone ziarno sezamowe - 0,3kg

• Mielony orzech arachidowy prażony Dragon - 0,4kg

• Coco belge Dragon - 0,2kg

• Coprach melase - 0,2kg

• cukier puder 5dkg

W tym zestawie zamiast coprach melasy dodać można zestaw zapachowy Brasem Marcela z Wanilią Marcela, Migdałem Dragona i Czekoladą Milenium Dragona. Do nawilżenia dodaję wówczas z puszki soku ananasowego i brzoskwiniowego.

Zestaw VI

• Fruid Mix Tandem Baits - 2kg

• Mielone ziarno sezamu - 20dkg

• Mieszanka Czekoladowa Dragona - 10dkg

• Truskawka Marcela - 12dkg

I ostatni przepis będzie trochę o innym zapachu

Zestaw VII

• Total Spice Mix Tandem Baits - 2kg

• Carp Pellet Scopex Tandem Baits - 0,3kg

• Mielone konopie prażone - 02kg

• Mielone ziarno sezamowe - 0,3kg

• Mielone orzechy arachidowe - 0,3kg

• Gałka muszkatołowa utarta - pół gałki

• cukier puder - 5dkg

Do nawilżenia dodaję z puszki soku ananasowego i brzoskwiniowego.

Oczywiście to są moje przykładowe kombinacje, które myślę pozwolą na wyciągnięcie wniosków w tworzeniu własnych kombinacji. Można jeszcze tworzyć połączenie śmierdziuchów z zapachami słodko owocowymi, ale ja jeszcze tych kombinacji nie robiłem, więc nie pisałem o niej. Ponoć daje rewelacyjne efekty połączenie zapachu rybnego ze słodko owocowym zapachem. Wydaje się dziwne, ale może i można jednak zjeść tego śledzia z dżemem.


Kulki Proteinowe  

W tej części chciałem omówić w ogólnym zarysie przynętę zwaną kulką proteinową. Podstawową cechą kulek proteinowych wyróżniającą je z pośród innych przynęt, jest ich twardość. Innymi cechami są duża pożywność oraz duża atrakcyjność zapachowa i smakowa. Choć dziś niekoniecznie kulki muszą zawierać przeważającą ilość protein w swym składzie, to w początkowym okresie zaistnienia tej przynęty na rynku skład był jednoznaczny. Tak też nazwa pozostała. Również kształt nie koniecznie musi być kulisty. Praktycznie dla ryb nie ma to większego znaczenia.

Kulki proteinowe to specyficzna przynęta, która również jest używana jako zanęta. Zaletą jej jest niezwykła selektywność oddziaływania na konkretne gatunki ryb. Została wymyślona do połowu karpi, ale jest również stosowana do połowu amurów. Ponieważ amurów nie poławiam, to cały opis skieruję pod kontem karpi. Karp posiadając zęby gardłowe, jest wstanie spożywać pokarmy twarde jak np. ślimaki, małże i skorupiaki. Ten fakt radzenia sobie karpi z twardymi pokarmami został wykorzystany przez wędkarzy. Położona twarda zanęta i przynęta z twardych kulek może być spożyta tylko przez karpie. Nawet raki nie są wstanie poradzić sobie z tym pokarmem. Dlatego jeśli dodamy jeszcze aromatyzowanie kulek powodujących zapach i smak kulek, okazuje się, że są kąskiem nie do pogardzenia przez ten gatunek. Inną zaletą jest możliwość pozostawania w wodzie w tym stanie przez dłuższy czas, gdyż nie ulegają one szybkiemu nasiąkaniu i rozpadowi. To wszystko powoduje, iż łowcy karpi zainteresowali się twardymi kulkami proteinowymi. Niektórzy z nich wręcz nie wyobrażają sobie możliwości połowu karpi inną techniką jak włosową z tą przynętą.

Różnorodność produkcyjna kulek, komponentów i dodatków sprawia, możliwość wszechstronnego wykorzystania tej przynęty w różnych warunkach pogodowych, ukształtowania i rodzaju dna, a także różnorodności środowiska żerowania karpi. Wyrabia się kulki tonące i pływające, co dodatkowo zwiększa możliwości ich wykorzystania. W takiej sytuacji należałoby się zastanowić, czy może jest to faktycznie najlepsza i najbardziej niezawodna przynęta. Ale czy zawsze kulki są najskuteczniejsze?

Według mnie nie zawsze. Tam gdzie karp żeruje słabo i jest mało aktywny, nie można bezgranicznie wierzyć w skuteczność tej przynęty. Często wówczas zdarza się, że pobiera pokarm delikatnie, nie wciągając przynęty przez zasysanie. Bierze przynętę w pysk, a raczej trąbką pyska i wlecze zestaw smakując ją i cmokając. Haczyk z reguły znajduje się na zewnątrz pyska. Zacięcie ryby jest wówczas niemożliwe. Sygnalizator wyje, żyłka wyjeżdża, a zaciąć nie można. Zastanawiamy się nad tym, co się dzieje. Denerwujemy się, a lepiej w takiej sytuacji jest zrezygnować z techniki włosowej i zastosować inne bardziej miękkie przynęty.

Kulki mają jeszcze jedną wadę. Nie da się na nie łowić z marszu. Chcąc osiągać wyniki, a nie być zdanym na przypadkowość, należy łowienie poprzedzić kilkudniowym nęceniem. Czasem wystarczy dwa, trzy dni, ale niekiedy potrzeba tygodnia by przyzwyczaić karpia do oferowanego pokarmu i zwabić na łowisko. Tak, więc wędkowania na kulki raczej nie polecałbym, gdy ktoś nie ma czasu na długotrwałe i sumienne odwiedzanie łowiska w celu jego przygotowania. Nie wykluczam dobrych efektów w łapaniu na kulki z marszu, ale daje ona wtedy słabsze efekty od spodziewanych.

No a skoro już powiedziałem o wadach to dodam, że kulki przestają być selektywnym pokarmem, gdy w wodzie oprócz karpi pływają sumiki karłowate, czyli popularne byczki. To są również amatorzy tego pożywienia. Wyprzedzają karpie i zwijają im smakołyk z przed nosa. No ale wówczas zawiedzie już każda przynęta.

Pomimo opisanych zastrzeżeń, nie należy traktować kulek proteinowych, jako zwykłe przyzwyczajenie karpiarzy do tej przynęty. To jest bardzo dobre karpiowe danie i gdy włożymy trochę trudu w przedsięwzięcie, osiągniemy bardzo dobre rezultaty, szczególnie gdy zależy nam na tych rekordowych egzemplarzach. Jeżeli spojrzymy również na zalety jakie tu opisałem to widać, że warto pokusić się i łowić karpie na twarde kulki proteinowe.

Najmniejsze kulki o średnicy 0,8 do 1,2cm stosowane są najczęściej wtedy, gdy ryby słabo biorą. Czasem zakłada się je na włos w postaci sznureczka. Poza tym można doczepiać w postaci wianków na włosie rozpuszczalnym. Służą jako zanęta. Zasadniczą kulkę przynętową zakładamy wtedy większą. Jednak na te maluszki możemy spodziewać się również małych egzemplarzy. Małe kulki można dodawać również do zanęty rozsypanej na łowisku. Najbardziej rozpowszechnione w sprzedaży są kulki średnich wymiarów, takie 1,4 do 2,2cm. Są najbardziej uniwersalne. Kulki dużych rozmiarów nazywane jombami lub fredami najczęściej wykonuje się samemu. Są to duże kulki od 2,5 do nawet 3,5cm średnicy. Te stosuje się przy polowaniu na duże misiaczki prosiaczki. Szczególnie przydatne są gdy łowimy z dużych odległości, choć nie koniecznie. Przy robieniu najlepiej, bo bez problemów z szukaniem składników, oprzeć się na gotowych mieszankach bazowych znanych producentów, ale wiele dodatków warto przygotować samemu.

Podstawowymi składnikami typowymi dla wyrobu kulek są ziarna roślin i białko zwierzęce szczególnie żyjątek wodnych oraz białko z jajek i mleka. Zmielone ziarna zbóż, roślin strączkowych i pokarmu ptasiego są bardzo popularne i wchodzą w skład większości mieszanek bazowych. Częstym dodatkiem są ziarna konopi, soji, sezamu, słonecznika, czy orzeszków ziemnych, a także kasze takie jak kukurydziana, czy manna. Dodatkami białka mięsnego są ślimaki, małże, ryby, kryl, raki, ośmiornice, kraby, kałamarnice, krewetki, wołowina itd.

Do mieszanki bazowej dodawane są różne dodatki smakowe i zapachowe oraz barwniki. Jak wynika z mojego doświadczenia najlepsze są barwniki proszkowe. Dla wzmożenia zapachu i smaku, kulki zakładane na włos możemy dipować. Do wyrobu kulek aby zwiększyć ich czas przydatności dodaje się konserwanty. Dodaje się jeszcze wiele różnych substancji jak specyfiki z witaminami, minerałami, bioaktywatorami, enzymami itd. Inną grupą są tłuszcze. Ja korzystam z tranu i oleju słonecznikowego.

Oczywiście można kupić gotowe kulki i renomowanych firm są z pewnością dobrej jakości. Niemniej wykonane samemu dają zdecydowanie więcej satysfakcji. Poza tym są one wtedy dokładnie według naszej receptury o wyszukanym smaku i zapachu. Ja jeszcze jedną zaletę widzę we własnoręcznie zrobionych kulkach. Możliwość zmiany kształtu z kulistego na inny. Jak już wspominałem sam kształt jako taki nie ma wpływu na branie, to ja dostrzegam jeszcze jeden aspekt.

Otóż należy dążyć do tego by kulki tworzące zanętą nie różniły się od tych na haczyku. Istotny jest nie tylko kolor, ale istotniejsze jest ich zachowanie się w toni wody. Kulisty kształt umożliwia leżącym kulkom zanętowym na znacznie swobodniejszy ruch niż tym zawieszonym na włosie na haczyku. Natomiast jeśli przygotujemy przypłaszczone kulki, bądź przypłaszczone walce, to ruch jednych i drugich będzie bardzo zbliżony. Tu karp nie jest wstanie dostrzec różnicy i bierze tak samo chętnie jedne jak i drugie. Gdy widzi wyraźną różnicę, a raz się na tym obciął, lub widział jak obciął się jego pobratymiec, to możemy się spotkać z sytuacją, gdy kulki zanętowe znikną, a brań nie będzie. To oczywiście są moje spostrzeżenia, które nie wszędzie muszą być zbieżne z obserwacjami innych wędkarzy.

W końcu nadszedł czas by podać trochę informacji na to jak zrobić twarde kulki i podać kilka receptur. Pierwsze nad czym należy się zastanowić to w jakiej ilości będziemy potrzebowali danych kulek o konkretnych walorach smakowych i zapachowych. To oczywiście decyduje o tym, w jakich ilościach będziemy potrzebowali poszczególnych składników. Gdy zaczynamy dopiero doświadczenia z boilami, radzę na początku zastosować małe ilości składników.

Wyrób zaczynamy od przygotowania w kuchni stanowiska pracy. Potrzebny będzie wolny stół i jakiś blat na szafkach, duża miska (dosyć głęboka), trochę małych misek i małe wiaderko plastykowe, stolnica, drobne sito, waga, maszynka do mielenia mięsa, młynek do mielenia kawy, pistolet do ciasta, roller do kulek różnych średnic, odpowiedniej wielkości garnek, półmiski, ściereczki, maszynka do wyrobu kulek oraz metalowa siatka do gotowania (taka jak do frytek) i łyżka cedzakowa. Niektórzy wyposażają się jeszcze w miksery, ale gdy mi się zafajczył i musiałem mojej pani odkupić nowy, wszystko wyrabiam ręcznie.

Zaczynamy od odmierzania składników, a te które nie są sypkie, wpierw poddajemy obróbce mielenia i przesiania przez drobne sito. Nie mielę jednak takich składników jak ziarno sezamu kaszę mannę i kukurydzianą. Do sypkich składników dodaję wszystkie dodatki o tej właśnie konsystencji i dokładnie mieszam. Wszystkie składniki należy bardzo dokładnie wymieszać. Do osobnego naczynia wbijam jaja i dolewam wszelkie dodatki płynne, a następnie starannie mieszam. Dodaję trochę oleju, a w przypadku gdy część składników stanowią tzw. owoce morza, dodaję tranu. Ilość jaj jest zależna od ich wielkości i składu komponentów i waha się od ośmiu do dwunastu na kilogram miksu. To prawdę mówiąc trzeba w swoich recepturach dobrać na zasadzie prób i wyczucia. Jeszcze jedno. Wszystkie składniki sypkie mieszam razem, a płynne z jajami. Jedynym wyjątkiem są proszkowe barwniki, stymulatory apetytu i konserwanty, które dodaję do jaj i mieszam je do całkowitego rozpuszczenia i rozprowadzenia.

Teraz jaja wlewamy do pozostałych składników mieszamy i wyrabiamy całość na ciasto o jednolitej masie. Oczywiście czynimy w ten sposób, gdy mamy do czynienia ze sprawdzonym już składem mieszanki. Gdy robimy kulki z nowych miksów, z jeszcze niesprawdzonych przez nas doborów ilościowych, lub nie mamy doświadczenia, postępujemy nieco inaczej. Do rozrobionych jaj z płynnymi składnikami, dodajemy po trochu sypkich składników i dokładnie mieszamy. Łatwiej wtedy utrafić moment prawidłowej konsystencji ciasta. Jeżeli pozostanie nam sypkich produktów, możemy je spakować i odłożyć do następnego razu twórczej działalności robienia kulek. Ciasto musi być spoiste, nie kleić się do rąk i nie być zbyt twarde jak kamień - musi się dobrze wałkować. To sprawdzamy po dokładnym wyrobieniu ciasta.

Ja wyrabiam ciasto ręcznie, ale można sobie ułatwić wyrabiając w specjalnej maszynie lub w wiadrze wiertarką zakończoną końcówką do mieszania zaprawy tynkarskiej. Ostrzegam, że wiertarka musi mieć swoją moc, bo możemy spalić silnik, należy ją pewnie trzymać w rękach i wiadro musi być dobrze zablokowane, by nie dostało ruchu obrotowego. Oczywiście dotyczy to robienia ciasta z kilku kilogramów miksu, przy małych ilościach jest nieopłacalne i ręce stają się niezawodne.

Może się okazać, że po wyrobieniu jest zbyt rzadkie lub klei się do rąk, albo jest zbyt twarde, a czasem się kruszy. Stajemy przed problemem co teraz zrobić by uratować nasz wyrób. Wówczas dla zagęszczenia możemy dodać kaszy manny, mąki lub kaszy kukurydzianej, ale najprawdopodobniej dodaliśmy za mało miksu i musimy zwiększyć jego ilość. Dla zmniejszenia klejenia się ciasta do rąk, można dodać mąki pszennej, zmielonego makucha lnianego, lub kukurydzianego. Gorzej jeśli ciasto wyjdzie nam za twarde czyli zrobił się beton. Wówczas może uratować dodanie rozrobionego na śmietanę mleka w proszku. Jednak zdarza się, że wskutek występujących w miksie składników, ciasto jest niezbyt spoiste i nie daje się wałkować, rozsypując się na stolnicy. Często tak się również dzieje gdy dodaliśmy za mało jaj lub brakuje w nich składników oleistych. Jeżeli jednak winowajcą nie są jaja czy tłuszcze, możemy poprawić jakość naszego ciasta przez dodanie płynnego mleka z mąką kartoflaną, owsianą i pszenną.

Gdy już ciasto jest dobrej konsystencji, odstawiamy je na 15 minut do pół godziny do lodówki. Jeżeli nie mamy w niej miejsca to nakryjmy je czystą ściereczką i pozostawmy na pół godziny. W tym czasie składniki powinny się przegryźć ze sobą. Wyjątkiem od tego jest ciasto uzyskane z gotowanych kartofli, które poddajemy natychmiast dalszej obróbce, bo gdy stoi zbyt długo zaczyna robić się rzadkie.

Przystępujemy do kolejnej czynności. Musimy uzyskać z ciasta wałki odpowiedniej grubości. Robimy to biorąc kawałki ciasta i wałkujemy je ręcznie na stolnicy do odpowiedniego wymiaru, albo pistoletem robimy wałeczki. Wymienne końcówki pistoletu mają odpowiednią średnicę otworu, by wałki wyszły dobre dla danej średnicy kulek. Niektóre rolery posiadają w swej konstrukcji elementy umożliwiające wałkowanie ciasta na odpowiednią średnicę. Wałki wykonane ręcznie kroimy na kawałki i tulgamy w rękach do uzyskania kulistego kształtu. Nie łudźmy się, nigdy nie będą one idealnie równymi kulkami, a będą miały lekko nieregularny kształt, czasem lekko kanciasty. Ma to też swoje zalety, o czym pisałem już wcześniej. Z tych względów, ja osobiście robię kulki ręcznie nie przejmując się a nawet czasem lekko przypłaszczam lub pozostawiam trochę kanciaste z wyżej już opisanych względów. Jeżeli robimy kulki mechanicznie, wałki wkładamy do rolera i poruszając ich części posuwiście z lekkim dociskiem formuje się kulki.

Teraz czas na obróbkę termiczną. Proces ten jest konieczny dla uzyskania z ciasta twardych kulek. Rodzaj obróbki jest zależny od tego jakie kulki chcemy uzyskać - tonące, czy pływające. Oczywiście wpływ na pływalność kulek ma również skład miksu. Ogólnie można powiedzieć, że gdy robimy kulki tonące, to gotujemy je, a gdy mają pływać, wyprażamy. Są wprawdzie miksy, z których można uzyskać kulki pływające gotując, ale w tym miejscu pominiemy rozważania nad tym szczegółem. Pamiętać należy o tym, że w trakcie obróbki termicznej kulki puchną zwiększając swą objętość.

Zacznijmy od kulek, które są robione najczęściej, czyli od tonących. Można je gotować w dwojaki sposób - we wrzącej wodzie lub na parze. W obu przypadkach musimy pamiętać by nie przeładować naszego garnka. Lepiej gotować mniejszymi porcjami niż dać do garnka zbyt dużą ilość kulek. Gdy gotujemy we wrzątku możemy, to zrobić wrzucając je bezpośrednio do wody lub włożyć do koszyka, który na co dzień służy do smażenia frytek i zanurzyć kulki w gotującej się wodzie. Pamiętać należy, że wrzucone kulki bezpośrednio do garnka mogą doń przywierać i należy je delikatnie zamieszać co i raz od spodu. Problem znika gdy stosujemy koszyk. Gdy proces gotowania ma się ku końcowi kulki wypływają do wierzchu. Od tego momentu gotujemy jeszcze je przez około 1 do 2 minut.

Gotowe kulki wyjmujemy łyżką cedzakową na przygotowane tace, wyściełane płócienną ściereczką. Staramy się przy tym aby na tacy znalazło się jak najmniej wody z gotowania. Gdy gotowaliśmy w koszyku od frytek, podnosimy koszyk do góry, by obciekły kulki z wody i wysypujemy je też na tace. Może to być płaska blacha z piekarnika. Tacę stawiamy w przewiewnym miejscu dla lepszego odparowania. Układane kulki muszą być jednowarstwowo i co parę minut poruszane, aby kulki dobrze odparowały ze wszystkich stron. Bardziej zaawansowani domowi wytwórcy karpiowych specjałów, zamiast na tacach, kulki wysypują na specjalnie w tym celu wykonane gęste siatki na ramkach, które w dalszej części od razu służą do suszenia kulek. Jednak tace są dla początkujących bardziej osiągalne, więc tak to zaproponowałem i ująłem.

Innym sposobem gotowania kulek jest gotowanie na parze. Tu już musimy użyć koszyka i kulki powinny przebywać w garnku pod przykryciem nad gotującą się wodą. Para z gotującej się wody powoduje dojrzewanie kulek w procesie termicznym. Zaletą tej metody jest znacznie mniejsza utrata aromatów i części smakowych kulek. Jednak sam proces przebiega zdecydowanie dłużej. Drugim mankamentem jest to, że mogą być kłopoty z wniknięciem wysokiej temperatury pary do wnętrza dużej kulki. Z małymi kulkami nie powinno być większych problemów, jednak z dużymi bywają kłopoty tej natury. Należy wówczas co parę chwil zanurzać kulki na 15 sek. do pół minuty we wrzątku i ponownie podnosić koszyk z wody i gotować na parze. Dobrze jest zrobić pierwszą partię próbnie i badać jak się to układa czasowo. Dla uzyskania miarodajnych wyników próby, można od czasu do czasu wyjąć pojedynczą kulkę i ją sprawdzić nawet krojąc na pół. Jeżeli w środku jest surowe ciasto, to proces trzeba wydłużyć. Osobiście z gotowania na parze zrezygnowałem przy robieniu kulek powyżej 20 mm. Staje się to zbyt pracochłonne w domowych warunkach przy ilości kilku kilogramów. Z drugiej zaś strony warto w ten sposób ugotować kulki haczykowe, czyli wybrane jako przynętowe.

Uzyskiwanie kulek pływających odnosi się jedynie do haczykowych. Przygotowanie ciasta odbywa się dokładnie jak dla kulek tonących z tym, że powinniśmy zwrócić uwagę na ciężkie i silnie tonące składniki aby ich nie dodawać. Do takich należą mielone orzechy i ziarna w całości. Uformowane kulki wkładamy do opieczenia. Sposobów jest wiele. Można w mikrofalówce, można w piekarniku zarówno kuchennym jak i małym, a nawet jak to robi i opisał na Carp Passionie Karol Pieńkowski, w małym opiekaczu do kanapek. Trzeba pamiętać by co i raz poruszyć (potrząsnąć) kulkami żeby się nie przypiekły. Ja robię to w małym, elektrycznym piekarniku do potraw i proces ten trwa od 15 do 20minut. Najkrócej pieczemy w mikrofalówce. Potem możemy rozłożyć na ramce z siatką lub nawet na grubszej płóciennej ściereczce i przesuszyć w przewiewnym miejscu przez dobę co i raz przewracając je. Po zakończeniu procesu sprawdzamy w słoiku z wodą pływalność kulek i czas unoszenia się w wodzie.

Natomiast ugotowane kulki po odparowaniu układamy na ramce z siatką i stawiamy w przewiewnym miejscu, albo początkowo układamy na świeżej, suchej ściereczce w przewiewnym miejscu. W bardzo gorące dni nakrywam kulki drugą ściereczką by nie schły zbyt szybko, bo mogą popękać. Z tych względów absolutnie nie wystawiamy ich na słońcu. Ugotowane kulki schną około dwie doby. Można suszyć w piekarniku z wentylatorem, przedmuchując powietrzem, ale o temperaturze pokojowej.

Wielokrotnie zaskoczeniem dla wielu początkujących jest delikatny zapach (określany jako słaby) gotowanych i prażonych własnoręcznie kulek w porównaniu do robionych fabrycznie sklepowych. Największa utrata aromatów następuje w procesie prażenia, zaś najmniejsza przy gotowaniu na parze. Niektórzy do prażenia w ogóle nie dodają aromatów, twierdząc, iż jest to tylko ich strata. W tym wypadku prawie mogę się zgodzić. Dlatego prażone kulki koniecznie musimy dipować. Jeżeli są to kulki pływające, przygotowane na aktualny wyjazd, możemy je wrzucić na trzy, cztery godziny przed połowem do dipu. Jeżeli do ciasta kulek gotowanych użyjemy dobrej jakości aromatu, to po wysuszeniu i przesypaniu do pojemnika będą pachnieć, choć niewątpliwie nie tak żrąco w nos jak kupne. Jednak wielokrotnie się przekonałem, że wyjęta z wody taka kulka, pachnie jeszcze po paru godzinach.

Po wysuszeniu możemy kulki jeszcze zdipować. Do nylonowej torebki wlewamy odrobinę aromatu i pocierając o siebie ścianki torebki rozprowadzamy po niej płyn. Następnie wsypujemy kulki, nadmuchujemy torebkę i potrząsamy w nie kulki do momentu aż oblepią się aromatem. Spuszczamy powietrze i zawiązujemy torebkę. Teraz tak przygotowane kulki, możemy schować do zamrażarki i zostawić tam do odleglejszego wyjazdu, lub zabrać od razu nad wodę. Kulki przynętowe możemy dipować na kilka minut wkładając je do aromatu czy dipu, już po założeniu na włos. Wkładamy wówczas kulkę wraz z haczykiem do płynu.

Pozostaje mi zaproponować przepisy na kulki. Można z całą pewnością użyć przepisów na kluchy proteinowe z odpowiednią ilością jaj. Ale podam kilka jeszcze zestawów, które według mnie są bardzo atrakcyjne.

Zestaw I

• Fish Mix Tandem Baits - 2kg

• Carp pellet Kałamarnica&Ośmiornica Tandem Baits - 0,5kg

• Carp pellet Krab Tandem Baits - 0,5kg

• Mielone makuchy lniane - 0,3kg

• Tran z dorsza - 100ml

• Aromatix Owoce Morza - 30ml

Zestaw II

• mąka kukurydziana - 3,5kg

• mielone płatki owsiane - 1kg

• mielony makuch lniany - 0,5kg

• arachid prażony mielony - 0,3kg

• ziarno sezamu - 0,4kg (w całości - polepsza walory i pracę kulki)

• kasza manny - 0,5kg

• mączka rybna - 1,5kg

• Aromatix Owoce Morza - 100ml

Zestaw III

• Mega Seed Mix Tandem Baits - 2kg

• Mielony orzech arachidowy prażony Dragon - 0,4kg

• Mielone ziarno sezamu 0,3kg

• Ciekły miód 5 łyżek

• Olej słonecznikowy 3 łyżki

• Aromatix Owoce Południa - 20ml

• Aromatix Poziomka 10ml

Zestaw IV

• mąka kukurydziana - 3,5kg

• mielone płatki owsiane - 1kg

• mielony makuch lniany - 0,5kg

• arachid prażony mielony - 0,3kg

• coco belże - 0,2kg

• coprach melasa - 0,1kg

• ziarno sezamu - 0,4kg (w całości - polepsza walory i pracę kulki)

• kasza manny - 0,5kg

• mleko w proszku - 1kg

• Aromatix Owoce Południa - 20ml

• Aromatix Słodki Krem - 40ml

• Aromatix Bayaderka - 60ml


Przysmaczanie Innych Wędkarzy  

Strona oczekuje na Wasze propozycje    


Jak przy(u)gotować pęczak, pszenicę i groch

Wszyscy chyba chociaż raz słyszeli o wyżej wymienionych przynętach (zanętach). Oprócz tego, że są skuteczne (o czym zapewniam), nie wydamy na nie zbyt dużo pieniędzy, co jak wiem dla niektórych jest też bardzo ważne - na jedną wyprawę nie powinniśmy wydać więcej niż 1,5 PLN (słownie: półtorej złotówki). Co można złapać na ziarenka ? Odpowiedź jest prosta: w zasadzie wszystkie ryby spokojnego żeru (jasne jest chyba, że na groch nie złapiemy uklejki). Pęczak i pszenica to fantastyczne przynęty na płocie, ale nie tylko: nie pogardzi nimi leszcz, jaź czy kleń. Groch to większy kaliber, więc rybki, które wezmą na tę przynętę będą zdecydowanie większe, ale czas oczekiwania na branie będzie raczej dłuższy - po prostu drobnica nie jest w stanie ruszyć grochu z haczyka. Następna zaleta to łatwość przygotowania tych przynęt.

Zacznijmy od pęczaku. Pierwsza uwaga dotyczy momentu zakupu: starajmy się aby nasze ziarna były jak najjaśniejsze (polecam się przejść po kilku sklepach, porównać i wybrać najlepsze). Ciemne ziarna mają to do siebie, że nawet dobrze ugotowane mają kawałki twardej skórki, co jak zapewne się domyślacie, nie podoba się zbytnio rybom. Stary przepis mówi, aby wrzucić pęczak do termosu, zalać wrzątkiem w stosunku 1:3 (1 część pęczaku, 3 części wody) i zostawić aż "dojdzie". Można i tak. Nie widzę natomiast różnicy w ugotowaniu naszej przynęty w garnku. Czyli wrzucamy pęczak do garnka, zalewamy wodą i gotujemy. Pytanie ile ? Tyle ile trzeba - Ziarna muszą być miękkie, ale nie za mocno, aby trzymały się haczyka. Jeżeli woda się wygotuje, to należy jej dolać, aby się nic nie przypaliło. Ugotowanie garnka pęczaku trwa niecałą godzinę. Czas ten oczywiście można skrócić mocząc go przed gotowaniem, ale z racji mojego lenistwa nigdy tego nie robię. Mój stryj jest święcie przekonany, że dodanie kawałka masła zwiększa atrakcyjność naszej przynęty. Według mnie nie jest to konieczne, ponieważ pęczak sam w sobie jest tłusty - kto ugotuje i weźmie do ręki, ten będzie wiedział o czym mówię. Oczywiście możemy dodawać różne aromaty - tu pole do popisu pozostawiam otwarte. Ja czasami wrzucam ząbek czosnku.

Co do pszenicy schemat gotowania jest taki sam - gotujemy tak długo, aż ziarna popękają. Tutaj zgadzam się ze stryjem, aby dodać trochę masła - pszenica nie jest tak tłusta jak pęczak. Szczerze przyznaję, że z tą przynęta mam trochę mniejsze doświadczenie, ale polegam na wiedzy stryja i ojca.

Na koniec został groch. Najważniejsza uwaga dla początkujących: kupujemy wyłącznie całe ziarna - w żadnym razie nie kupujemy połówek - są bezużyteczne od strony wędkarskiej. Groch polecam namoczyć przed gotowaniem, bo bez tej operacji będziemy zajmować kuchnię ponad dwie godziny. Tutaj dwa słowa o trochę zapomnianej (nawet przeze mnie) technice przygotowania tego ziarna. Cały kłopot z grochem polega na tym, że trudno go tak ugotować, aby był miękki w środku, a jednocześnie skóra nie pękła nawet przy nabijaniu na haczyk. Potrzebna będzie siateczka z małymi oczkami (ja używałem do tego celu starych rajstop), do której wrzucamy ziarna, zawiązujemy to wszystko zostawiając trochę luzu (pamiętajmy, że groch napęcznieje) i wrzucamy do garnka. Cała trudność polega na tym, aby w odpowiednim momencie zaprzestać gotowania - przez siatkę trudno ocenić, czy groch jest już dobry. Nie ma tego problemu przy gotowaniu w garnku - zawsze możemy sprawdzić. Przewaga gotowania w siatce polega na tym, że ziarna są ściśnięte i nie pękają.

I jeszcze kilka słów o haczykach. Co do mniejszych ziarenek polecam haczyki w rozmiarze zirka about numeru 10. Oczywiście jak ktoś ma ochotę łapać drobnicę, wtedy założy mniejszy. I w drugą stronę - kto zasadza się na np. leszcze, ten zawiąże ósemkę albo nawet szóstkę (co do pszenicy jednak obstawałbym za mniejszym haczykiem - po prostu te ziarenka są bardzo małe). Na groch nie polecam używać haczyków mniejszych od szóstki - po prostu mogą być kłopoty z zacięciem. Kolejna ważna uwaga dla początkujących: ziarna zakładamy w ten sposób, aby grot wystawał na zewnątrz - bez tego możemy kląć na puste zacięcia.

To chyba będzie na tyle. Mam nadzieję, że przybliżyłem wam trochę ziarenka i zachęciłem do połowu na nie. Jeżeli chodzi o rzekę, to w zasadzie nie używam innych przynęt, ale wiem że na wodzie stojącej też są skuteczne. Nie lubię robali, bo w 95% przypadków zaczepi się jazgier albo okonek, a przecież nie o to chodzi...

Sebastian "Kwantyl" Krzemień

Leszczowa Zanęta „Leszcza”

Mam przepis na dobrą zanętę leszczową. Wypracowałem swój sposób przygotowania i polecam go wędkarzom. Sprawdza się na Narwi, a wiem że i na jeziorach dawała niezłe wyniki. Jak zrobić zanętę wg mojego przepisu?

Zanęta jest prosta w przygotowaniu, tania, ale wymaga spędzenia kilku chwil w kuchni :-) (nie każdy lubi gotować).
No wiec po kolei:

Składniki (na 24godzinna zasiadkę)
Szklanka pęczaku
2/3 półkilowej paczki makaronu gwiazdki
granulowany czosnek
płatki jęczmienne
2 ząbki świeżego czosnku

Pęczak wsypuje do materiałowego woreczka, dodaje 2 rozgniecione ząbki czosnku, zawiązuje woreczek i wkładam do garnka z gorącą woda. Do woreczka dobrze jest przywiązać kawałek cienkiego sznureczka aby łatwiej było go wyjąc z wody oraz podnosić w trakcie gotowania, aby nie przylgnął do dna. Gotujesz ok. 1 1/5 godziny. W trakcie gotowania pamiętaj o uzupełnianiu wody w garnku.

Po ugotowaniu wysypujesz pęczak z woreczka na sito i czekasz aż ostygnie i odcieknie.
Następnie gotujesz makaron (do wody dolej troszkę oleju aby makaron się nie sklejał). Makaron nie może być za miękki. Ja z reguły gotuje polowe czasu podawanego na opakowaniu. Odlewasz makaron na sito i hartujesz natychmiast zimną wodą. Czekasz aż odcieknie.
Najtrudniejsze za nami. Teraz to już z górki.

Do pudełeczek na przynęty odejmujesz trochę pęczaku i makaronu.
Reszta wędruje do wiadra zanętowego, do którego dosypujesz płatki (ok. 2 kg) i granulowany czosnek. W małych porcjach jest drogi, ale zainwestuj przynajmniej w cztery opakowania. Trzy wsyp od razu, a jedno tak mniej więcej w połowie łowienia, aby zanęta nie traciła zapachu. Jak sposób się sprawdzi to możesz zakupić opakowanie 1kg, które mi wystarcza na sezon łowienia, a kosztuje 10 zł. Konsystencja zanęty powinna być taka, aby po zarzuceniu zestawu, z koszyka zanętowego została szybko wypłukana. Jeżeli jest zbyt kleista dosyp jeszcze płatki.
Możesz wzbogacić ją pinką zanętową.

Na haczyk zakładam kanapkę, 1-2 ziarnka pęczaku, kilka gwiazdek makaronu i zapinam to wszystko białym robakiem. Czasami można poeksperymentować i np. łączyć tylko pęczak z robakiem, lub pęczak z makaronem.

Życzę połamania kija i samych wielkich lecholi.

Jacek "Leszcz" Ziółkowski

Zanęta leszczowa

Podaje skład zanęty na którą łowiłem na zawodach. Zanęta ta wabi nie tylko leszcze ale też grubą płoć. Łowiąc na tą zanętę łowiłem grube leszcze trochę rzadziej niż moi konkurenci oni łowili częściej ale drobne leszczyki.
Skład:
- Dragon Team "French"
- Dragon Team "Grand Prix"
- Dragon Team "Black"
Do tego dodałem jedno opakowanie ziarek dyni-mielonej,jedno opakowanie copro-melasy. Miałem też pół litra jockersa wymieszanego z gliną.Glinę dodawałem tylko do jockersa zanęta była bez żadnego dociążenia rzadko stosuje glinę rozpraszającą do zanęty na jeziora. Zanętę uatrakcyjniłem atraktorem Sensasa-U-nix leszczowym. Dodawałem go do nawilżonej już zanęty przy formowaniu kul. W zanęcie miałem średnie opakowanie pinki. Łowiłem na tyczkę a na haczyk zakładałem dwie ochotki i jedną pinkę. Te zawody odbywały się na jeziorze i dzięki tej zanęcie wygrałem zawody. Na zanęty Dragon Team łowię nie tylko na zawodach ale też rekreacyjnie. Sprawdzają się zawsze.





Dodatki na bloga
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja